Podkarpacie - Jarosław i okolice

W sierpniu 2018 roku wybrałam się na Podkarpacie. Ciekawe to ziemie – leżą na pograniczu kultur i religii. Przez wieki zamieszkiwali je Polacy, Ukraińcy, Żydzi, walczyli o nie Węgrzy, Tatarzy i Rusini. Pozostawili nam mieszankę kulturową: kościoły, cerkwie, synagogi, pałace, dwory, zamki i galicyjskie kamieniczki. Zwiedziłam dwa większe miasta regionu: Jarosław i Przemyśl. Niegdyś były perłami w koronie Rzeczpospolitej, bogatymi, kupieckimi miastami. W XVII stuleciu podupadły, a dziś znów stają się coraz atrakcyjniejsze – turystycznie. Widziałam cztery magnackie rezydencje: okazałe zamki w Łańcucie i Krasiczynie oraz trochę skromniejsze pałace w Przeworsku i Sieniawie. Byłam też w Leżajsku i pięknym ogrodzie botanicznym w Bolestraszycach. W następnym roku trafił mi się krótki, jednodniowy wyjazd do Kalwarii Pacławskiej, sanktuarium tuż przy granicy ukraińsko-polskiej. Zebrało się sporo miejsc, wiadomości i zdjęć – za dużo na jeden tekst, dlatego podzieliłam go na dwa. Teraz zaproszę do Jarosławia, Łańcuta, Przeworska i Leżajska. W następnym tekście do Przemyśla, Krasiczyna, Kalwarii Pacławskiej i Bolestraszyc. O Sieniawie napisałam jakiś czas temu w artykule Izabela Czartoryska – kochanka i kolekcjonerka.

Nie trzeba czytać całego tekstu, można przeskoczyć do: 
Jarosław
Łańcut
Przeworsk
Leżajsk

Jarosław

Zacznę od Jarosławia, bo tam zatrzymałam się podczas mojej kilkudniowej wycieczki na Podkarpacie.

0143

0144
Uliczki w Jarosławiu. 

Pierwsza wzmianka o warownym grodzie pojawiła się w ruskiej kronice Nestora z XI wieku. Wtedy to książę kijowski Jarosław Mądry – któremu miasto zawdzięcza swoje imię – ulokował gród na wzgórzu świętego Mikołaja. Wybrał dobre miejsce. Wniesienie, otoczone z dwóch stron wąwozem, a z trzeciej Sanem, zapewniało mieszkańcom bezpieczeństwo. 

Dziś na wzgórzu stoi klasztor sióstr benedyktynek. Ufundowała go w 1611 roku Anna z Kostków Ostrogska, ówczesna właścicielka miasta. Obok stanął wczesnobarokowy kościół pw. świętych Mikołaja i Stanisława. Zdobią go dwie ogromne wieże i kamienny portal z 1622 roku w kształcie łuku triumfalnego – jeden z najwspanialszych zabytków Jarosławia. Jego autorstwo przypisuje się wybitnemu rzeźbiarzowi, Janowi Pfisterowi.

094

0103

Bogate wyposażenie świątyni zostało skonfiskowane pod koniec XVIII wieku przez zaborcę. To, które dziś możemy podziwiać – ołtarze, ambona, chrzcielnica i organy – pochodzi z kościoła pojezuickiego w Przemyślu.

0104

Po kasacie zakonu przez Austriaków w 1782 roku budynki klasztoru przeznaczono na koszary i magazyny wojskowe. W latach okupacji Niemcy zamienili je na więzienie, a na terenie opactwa dokonywali egzekucji. Po wyzwoleniu zespół klasztorny miał kilku rezydentów, między innymi szkołę budowlaną. W roku 1991 do opactwa powróciły pierwsze trzy siostry, a rok później nastąpiło ponowne poświęcenie kościoła.

W klasztorze jest ciekawa, chyba niespotykana nigdzie indziej na świecie, wojenna pamiątka – „czarna kaplica”. Pod koniec drugiej wojny światowej Niemcy podpalili zgromadzone w niej środki chemiczne. Liczyli, że wybuch zniszczy opactwo. Zamiast tego wysoka temperatura stopiła cegłę i utworzyła charakterystyczne czarne sople.

0102

Zespół klasztorny otoczony jest siedemnastowiecznym murem obronnym o długości ośmiuset czterdziestu metrów. Przecina go osiem baszt strzelniczych z daszkami pokrytymi gontem i wieża bramna. Kiedyś mur chronił mieszkanki klasztoru, dziś tworzy urokliwy, nieco odsunięty od centrum miasta zakątek, pełen drzew i ozdobnych krzewów – doskonałe miejsce na wieczorny spacer po dniu pełnym wrażeń.

095

098

Uroki klasztoru doceniło wielu podróżnych odwiedzających Jarosław. Siostry gościły sławnych ludzi. Pobyt u nich zachwalał król Jan Sobieski: „W klasztorze jarosławskim stanąć życzę panieńskim, bo przecie miejsce obronne i weselsze nad inne”. Gdy w kraju było niebezpiecznie, u benedyktynek chroniła się jego żona, Marysieńka.

0101

Napiszę skromnie, że i ja się tam zatrzymałam. Dostałam schludny, duży i widny pokój z widokiem na ogród. Łazienka (na dwa pokoje) była na korytarzu, a w pokoju – umywalka. Była też kuchnia i miejsce z deską do prasowania, czyli wszystko, czego trzeba na krótkim wyjeździe. Dom gościnny zwany jest rezydencją dewotek, ale zapewniam, że nikt do modłów nie zmusza. To spokojne, ciche, a przede wszystkim tanie miejsce – polecam.

097
Brama klasztorna. 

Pod koniec XIV stulecia książę Władysław Opolczyk wydał akt lokacyjny nadający Jarosławowi prawa magdeburskie. Powstał wówczas nowy Jarosław – na sąsiednim wzgórzu. Kilkanaście lat później do miasta zawitała królowa Jadwiga, która potwierdziła jego dotychczasowe przywileje i przyrzekła, że nigdy nie odłączy go od korony.

Przełom XVI i XVII wieku to złote czasy Jarosławia. Świetna lokalizacja sprawiła, że stał się drugim, po Frankfurcie nad Menem, miastem kupieckim w Europie Środkowo-Wschodniej. Leżał na szlakach handlowym: solno-bursztynowym i bałtycko-czarnomorskim. Obok dróg lądowych coraz większe znaczenie zyskiwał spływ Sanem, a potem Wisłą do Gdańska. Do Jarosławia zjeżdżali kupcy z Anglii, Danii, Francji, Rosji, Turcji i Persji. Przybywali na słynne jarmarki, które odbywały się cztery razy do roku. Najbardziej znany był ten sierpniowy, organizowany w święto Wniebowzięcia Marii Panny. Do dawnych handlowych tradycji miasta nawiązuje dziewiętnastowieczna kryta hala targowa, stojąca tuż przy rynku. Wzorowano ją na hali we Wrocławiu.

0126

0127

Wspomniany rynek jest spory, zadbany i typowy dla galicyjskich miast kupieckich. Pośrodku stoi okazały ratusz. Jego początki sięgają XV wieku, kiedy pewnie był drewniany. Dwa razy płonął, w 1600 i 1625 roku. Po drugim pożarze odbudowano go z cegły w stylu barokowym. W 1782 roku Austriacy przeznaczyli ratusz na warsztaty wojskowe i wyburzyli dwa piętra. W połowie XIX stulecia odbudowano go w stylu neogotyku angielskiego, a kilkadziesiąt lat później styl zmieniono na obecny, neorenesansowy, bardziej pasujący do otaczających rynek kamieniczek.

0136

W latach 60. XX wieku podczas prac remontowych tuż obok ratusza odkryto nawierzchnię drogową z bali dębowych, a pod nią dół z ludzkimi czaszkami. Według planu miasta z przełomu XV i XVI stulecia znajdowały się tu pręgierz i miejsce straceń. Zapewne do dołu wrzucano ciała skazańców. Szczątki zabitych złożono w wybudowanym w tym celu grobowcu na Nowym Cmentarzu, a miejsce, w którym odnaleziono dół, zostało zaznaczone szarymi kostkami granitowymi.

W dawnych wiekach obok ratusza stał gotycki kościół, z którego do naszych czasów nic nie przetrwało. Nieopodal siedziby władz miejskich wykopano też studnię, która stoi do dziś – pokaźna, drewniana, zdaniem mieszkańców Jarosławia ładniejsza niż ta w Kazimierzu.

0142

Rynek okalają kupieckie kamienice, pochodzące z XVI–XVIII wieku. Najpiękniejsza jest kamienica Orsettich – duma Jarosławia, symbol jego bogactwa i znaczenia. Zbudowano ją około 1581 roku dla aptekarza Stanisława Smiszowica, który jednak popadł w długi i stracił budynek na licytacji. Przejął go krakowski kupiec włoskiego pochodzenia Wilhelm Orsetti. Do Rzeczpospolitej przybył z Lukki, osiadł w Krakowie i zajął się handlem jedwabiem, suknem włoskim, miedzią oraz artykułami z żelaza i metalu. Prowadził interesy we Lwowie, w Warszawie, Lublinie, Poznaniu, Gdańsku i oczywiście w Jarosławiu. Ówczesna właścicielka Jarosławia, Anna Ostrogska, zaleciła mu, by kamienica służyła ku ozdobie miastu i pożytkowi”. Tak też się stało. Orsetti zadbał o jej niepowtarzalną urodę. W XVII wieku szczyt kamienicy ozdobiono późnorenesansową attyką, a dolną kondygnację – podcieniami.

 0175

Można sprawdzić, jak państwo Orsetti mieszkali, bo w kamienicy mieści się muzeum Jarosławia. Warto je odwiedzić. Chociaż ekspozycja jest typowa dla miejskich muzeów – na parterze eksponaty związane z historią regionu, na piętrze wystawa typowych wnętrz z przełomu XIX i XX wieku – miejsce robi wrażenie. Kamienne posadzki, półokrągło zakończone okna i wejścia do komnat, drewniane stropy, łukowate sklepienia, antresola, zakamarki, do których wiodą tajemnicze schodki i piękne meble pobudzają wyobraźnię.

0172

0173

0139

0170

0171

Z dawnym domem Orsettich sąsiadują równie piękne jak on pastelowe kamieniczki. Pierwsza od lewej to kamienica Attavantich, wzniesiona w latach 30. XVII stulecia przez włoskiego kupca Gulia Attavantiego. Jego kolejny właściciel, Szkot Jan Metlant, został jarosławskim wójtem. Pod koniec XVIII wieku kamienica została kupiona przez gminę miejską na siedzibę magistratu i sądu. W XIX stuleciu podwyższono ją o piętro z reprezentacyjną salą lustrzaną. Przez lata budynek był siedzibą wielu instytucji: urzędu powiatowego, szkoły, biblioteki i muzeum. Od 2008 roku mieści się w nim Centrum Kultury i Promocji Miasta.

 0199

Następna kamienica, ta różowa, to dawny dom Gruszewiczów. Wzniesiono go w pierwszej połowie XVII wieku na resztkach budynku gotyckiego. Należał do aptekarza Adriana Gruszewicza, a potem jego syna Jana. Dziś kamienica jest własnością Gminy Miejskiej Jarosław. Pod kamienicami Orsettich, Attavantich i Gruszewiczów biegnie jedna z dwóch podziemnych tras turystycznych. Tworzy ją labirynt komór i korytarzy – największy w Polsce. Powstał dzięki kupcom, którzy składowali w piwnicach swoje towary.

We wschodniej pierzei rynku stoją kamienice może trochę mniej zadbane, ale za to z podcieniami. Jedną z nich jest okazała kamienica Rydzikowska, zbudowana na przełomie XVI i XVII wieku przez rajcę Wojciecha Rydzika. W XVIII stuleciu była własnością rodziny Wapińskich, fundatorów cerkwi pw. Przemienienia Pańskiego. Pod kamienicą są trzy kondygnacje piwnic, przez które prowadzi druga podziemna trasa turystyczna, imienia profesora Feliksa Zalewskiego, zasłużonego dla renowacji jarosławskich piwnic.

0137

Kamienica Rydzikowska jest najlepiej zachowanym przykładem tzw. kamienicy jarosławskiej. Kamienice tego typu stawiane były dla kupców i uwzględniały ich potrzeby. Miały szerokie bramy, przez które wjeżdżały wozy wyładowane towarem. Na zadaszonych dziedzińcach budowano piętrowe galerie, tzw. wiaty targowe, na których handlarze wystawiali swe produkty. W wielkiej izbie na parterze prowadzono transakcje handlowe, a na piętrze mieszkała kupiecka rodzina.

0174

Przy rynku stoi też kamienica Marysieńki. Wzniesiono ją na przełomie XVI i XVII stulecia jako typową kamienicę kupiecką z wiatą i podcieniami. Należała do wójta Olbrachta Rabinowskiego. W połowie XVII stulecia przeszła w ręce rodziny Zamoyskich. Mieszkał w niej Jan „Sobiepan” z żoną Marią Kazimierą, późniejszą Sobieską. Dwa wielki później ówczesny właściciel kamienicy, książę Konstanty Czartoryski, zlikwidował podcienia, a fasadę przebudował w stylu klasycystycznym. Od 1977 roku w budynku ma siedzibę Stowarzyszenie Miłośników Jarosławia.

0198

Z rynku widać wysmukłą wieżę renesansowej kolegiaty Bożego Ciała – najstarszego kościoła pojezuickiego w Polsce. Pierwotnie stał tu kościół pw. świętego Jana Chrzciciela i świętego Jana Ewangelisty, wzniesiony pod koniec XVI stulecia z fundacji Zofii Odrowążów Tarnowskiej-Kostkowej, jednej z właścicielek miasta. Budowie patronował ksiądz Piotr Skarga, który podczas poświęcenia kościoła wygłosił jedno ze swoich słynnych kazań. Po kasacie zakonu kolegium zamieniono na koszary wojskowe, a majątek sprzedano na licytacji. Bogate wnętrze świątyni zniszczono. To, co pozostało, w połowie XIX wieku strawił pożar. Po odbudowie i ponownej konsekracji świątynia otrzymała wezwanie Bożego Ciała.  

0128

0132

0133

0135

O pierwszych patronach kościoła, obu świętych Janach, oraz jezuitach przypomina dwanaście kamiennych postaci zdobiących wejście do świątyni. To kopie rzeźb znakomitego osiemnastowiecznego rzeźbiarza, Tomasza Huttera. Oryginały znajdują się w lapidarium.

0129

Obok świątyni stoją budynki dawnego kolegium jezuitów, jednego z pierwszych w Polsce. Kierowane przez wykształconych nauczycieli zakonnych i dysponujące bogatym księgozbiorem, stało się na początku XVII wieku głównym centrum oświatowym wschodniej Rzeczpospolitej. Po kasacie zakonu gmach kolegium został przeznaczony na koszary i magazyny wojskowe. W czasie pierwszej wojny światowej spłonęły trzy skrzydła budynku. Do naszych czasów przetrwało jedno, mieszczące dziś plebanię.

 0130

Jarosław rozwijał się na pograniczu kultur i religii, dlatego z kościołami katolickimi sąsiadują cerkwie i bożnice. Z rynku wybiega ulica Jana Sobieskiego. Zamyka ją ogromna murowana cerkiew bizantyjsko-ukraińska pw. Przemienienia Pańskiego. Jej budowę rozpoczęli pobożni mieszkańcy miasta dokładnie 4 czerwca 1717 roku. Stawiali ją na fundamentach zamku Kostków i Ostrogskich, który w tym czasie był już w ruinie. Brak funduszy sprawił, że prace się przeciągały. Dopiero w 1743 roku bogaty kupiec, a później burmistrz Jarosławia, Eliasz Wapiński oraz jego żona Pelagia wyłożyli znaczną kwotę, dzięki której cztery lata później budowę cerkwi dokończono. Oboje fundatorzy spoczęli w jej podziemiach.

0149

Początkowo cerkiew była świątynią jednonawową. Na początku XX wieku rozbudowano ją – dodano dwie nawy boczne, południową zakrystię i chór. Fronton z barokowego zmieniono na neobizantyjski. Zdobi go figura Chrystusa Ukrzyżowanego lwowskiego rzeźbiarza Teobalda Orkasiewicza. W 1945 roku jarosławskich duszpasterzy oraz wiernych prawosławnych deportowano na Ukrainę. Cerkiew, przejęta przez parafię rzymskokatolicką, do 1966 roku służyła jako kościół szkolny. Potem nakazem władz została zamknięta. Stopniowo popadała w runę. Cześć jej wyposażenia trafiła do muzeów w Przemyślu, Łańcucie i Jarosławiu. Po długoletnich staraniach, w 1988 roku świątynię oddano grekokatolikom, którzy przeprowadzili jej gruntowny remont.

0153

0154

Cerkiew można zwiedzać przed nabożeństwem. Wewnątrz jest jeden z najcenniejszych w Polsce ikonostasów z przełomu XVII i XVIII wieku. Pochodzi z innej jarosławskiej cerkwi pw. Zaśnięcia Bogurodzicy. W ołtarzu bocznym znajduje się siedemnastowieczna ikona z wizerunkiem Matki Bożej Bramy Miłosierdzia, uznana za cudowną przez papieża Piusa VI.

Wspomniana cerkiew pw. Zaśnięcia Bogurodzicy, potocznie zwana dziś cerkiewką przy parku, przetrwała do naszych czasów w okrojonej formie – zostało z niej tylko prezbiterium. Świątynię, początkowo drewnianą, w połowie XVII stulecia zastąpiono murowaną. Do 1766 roku służyła zamieszkałym w Jarosławiu Rusinom. Pod koniec XVIII wieku Austriacy zamienili ją na prochownię i zdewastowali. Zachowane prezbiterium zostało odkupione przez wiernych i przeznaczone na kaplicę liturgiczną. Po drugiej wojnie światowej groziła jej rozbiórka, ala ocalała dzięki protestom mieszkańców. Zachowały się w niej polichromie z XVIII oraz przełomu XIX i XX wieku z wizerunkami ewangelistów i proroków oraz scenami siedmiu sakramentów świętych.

0163

Żydzi nie byli mile widziani w Jarosławiu. W roku 1571 Zofia z Odrowążów Kostkowa zakazała im osiedlania się w mieście. Domy, najwyżej dwa, mogli stawiać na przedmieściach, a handlować jedynie podczas targów i jarmarków. Początkowo Żydzi mieszkali więc na Przedmieściu Ruskim, a dopiero potem, w latach zaborów, w Rynku i przy Placu Bożnic. W czasie drugiej wojny światowej większość jarosławskich Żydów zginęła w obozie w Bełżcu. Pozostałościami po nich są dwie synagogi stojące przy wspomnianym placu – Mała i Duża. Ta pierwsza została zbudowana w 1900 roku ze składek miejscowych Żydów. Organizowano w niej uroczystości religijne: ślubne i szabatowe. W czasie drugiej wojny światowej Niemcy zdewastowali jej wnętrze. Na przełomie lat 60. i 70. XX wieku przeprowadzono remont synagogi z przeznaczeniem na Pracownie Konserwacji Dzieł Sztuki. Niestety, w latach 90. trafiła w prywatne ręce i stoi zaniedbana. Synagoga zachowała dawny wygląd zewnętrzny, między innymi dekorację w kształcie tablic Dekalogu na ścianie szczytowej.

0148

Tuż obok Synagogi Małej stoi Duża. Wybudowano ją na początku XIX wieku. Zwykły budynek przykryty mansardowym dachem nie przywodzi na myśl bożnicy. Dziś zajmuje go Zespół Szkół Plastycznych im. Stanisława Wyspiańskiego. We wrześniu 2012 roku na ścianie frontowej odsłonięto pierwszą w Jarosławiu tablicę upamiętniającą tutejszych Żydów zamordowanych w latach okupacji.

0176

  165

W XVI stuleciu Jarosław został opasany murami miejskimi. Do naszych czasów przetrwały resztki obwarowań z Bramą Krakowską. Przez nią podróżni wjeżdżali do miasta od strony zachodniej.

0147

Dziś łączy ulicę Grodzką, wychodzącą z rynku, z ulicą Grunwaldzką – główną arterią miasta. Stoją przy niej bogato zdobione, chociaż podniszczone, kamienice. Wybudowali je mieszczanie, wzbogaceni na handlu, a ozdobili sprowadzeni przez nich włoscy architekci i rzeźbiarze. 

0164

0169
Gdyby tak trochę przesunęli w prawo tę reklamę. 

Między kamienicami przycupnął malutki kościółek pw. Świętego Ducha, przebudowany w XVIII wieku z gotyckiej kaplicy. Służył jako kościół szpitalny, ale prawdopodobnie wchodził też w skład utworzonego przez króla Jana III Sobieskiego systemu obronnego miasta, o czym świadczą otwory strzelnicze pod dachem. W latach 1796–1945 był świątynią ewangelicką.

0146

Grunwaldzka przechodzi w ulicę Jana Pawła II, przy której stoi zespół kościelno-klasztorny franciszkanów-reformatów. Wzniesiono go na początku XVIII wieku z funduszy jarosławskich mieszczan: Antoniego Kwolka oraz Franciszka i Eufrozyny Zawadzkich. Początkowo stanęła drewniana kaplica, która służyła przybyłym tu w 1700 roku reformatom. Kilka lat później zbudowano murowany klasztor i kościół pw. Trójcy Przenajświętszej według projektu architekta Tomasza Belottiego. Wyglądał tak jak dziś, bo budynki prawie niezmienione przetrwały do naszych czasów. Wnętrze świątyni ozdobiono siedmioma ołtarzami i polichromią, a frontom – malowidłami.

0120

0123

0124
Plac przykościelny otoczony jest osiemnastowiecznymi kaplicami Drogi Krzyżowej z obrazami Męki Pańskiej.
Taki układ zabudowań jest typowy dla reformatów.

0125
Po drugiej stronie ulicy stoi przydrożna kapliczka z kopią figury świętego Nepomucena.
Jej oryginał, dłuta Tomasza Huttera, znajduje się w kaplicy kościelnej.

Warto pójść dalej ulicą Jana Pawła II, u jej kresu stoi bowiem zespół klasztorny dominikanów z bazyliką Matki Bożej Bolesnej, tak ogromną i bogatą, że odwiedziłam ją kilka razy. Gdy byłam tam po raz pierwszy, omal nie zostałam na noc. Po wieczornej mszy oglądałam kościół i w ostatnim momencie zauważyłam, że braciszek zakonny zamyka wejście. Lekko zdziwiony moim widokiem, zaprosił mnie na zwiedzanie we wcześniejszych godzinach. Skorzystam i każdemu polecam. Kościół zbudowano w połowie XVII wieku, a następnie rozbudowano w latach 1698–1708 według projektu Jakuba Solariego. Wewnątrz zachwycają iluzoryczne malowidła ścienne, barokowe wyposażenie i gotycka cudowna figura Matki Bożej Bolesnej. 

Na ostatnim zdjęciu jest osiemnastowieczny Ołtarz Relikwii Świętych,
zawierający niemal dwieście relikwii świętych, błogosławionych,
szat liturgicznych i przedmiotów z miejsc otaczanych czcią.

Z powstaniem zespołu dominikańskiego wiąże się legenda. W XIV wieku było tu szczere pole, na którym rosła samotna grusza. W sierpniu 1318 roku na drzewie pojawiła się drewniana figurka Matki Bożej Bolesnej. Być może była dziełem jednego z pustelników mieszkających w pobliskim lesie.

0119
Figura Matki Bożej Bolesnaj w bazylice. 

W miejscu objawienia zbudowano drewnianą kaplicę, w której, wedle tradycji, modliła się królowa Jadwiga przed bitwą pod Stubmen w 1387 roku. Pół wieku później kaplicę spalili Tatarzy. Na zgliszczach wzniesiono gotycki kościół, w którym umieszczono rzeźbę Matki Bożej. Po latach kościół został zburzony, a na jego miejscu, w pierwszej połowie XVII wieku, wybudowano nowy wraz z klasztorem. Ówczesna właścicielka Jarosławia, Anna Ostrogska, podarowała go jezuitom.

0109

W świątyni powiesiła portret pierwszego polskiego dominikanina, Jacka Odrowąża, z którego rodem była spokrewniona. Po śmierci fundatorki jezuici postanowili zastąpić Jacka jakimś świętym z własnego, jezuickiego grona. Już mieli zdjąć obraz, gdy usłyszeli głos świętego: „Expecto hic fratres meos” (oczekuję tu braci moich). Przestraszeni jezuici zaniechali swych planów. Wypowiedziane przez świętego Jacka zdanie okazało się prorocze. W roku 1777, po kasacie zakonu jezuitów, kościół przeszedł w ręce dominikanów przybyłych z Bochni. Ci nie obawiali się zmian i przemalowali niektóre obrazy. Czarne szaty świętych zmienili na czarno-białe, czyli takie, jakie sami noszą.

0107

0112

0110
Świątynia i budynki klasztorne otoczone są siedemnastowiecznymi potężnymi murami obronnymi.

Tam, gdzie rosła grusza, trysnęło źródełko. Przybywający do kościoła pielgrzymi gasili w nim pragnienie. Chorzy odzyskiwali zdrowie. Ówcześni kronikarze pisali nawet o wskrzeszaniach. Uznano więc, że woda ma cudowne właściwości. W XVIII wieki źródełko ocembrowano i wzniesiono kaplicę. W roku 1985 zbudowano w niej ołtarz, w którym umieszczono kopię figury Matki Bożej Bolesnej. Ze źródełka wciąż sporo ludzi czerpie wodę, bo wiara – nie woda – czyni cuda.

0111

Dwudziestego grudnia 1931 roku w kościele święcenia kapłańskie przyjął błogosławiony Michał Czartoryski, od czerwca 2005 roku patron miasta. Urodził się w Pełkiniach koło Jarosławia jako Jan Franciszek Czartoryski. W młodości związany był ze Lwowem. Ukończył tamtejszą politechnikę, a za udział w obronie miasta w 1920 roku otrzymał Krzyż Walecznych. Siedem lat później wstąpił do dominikanów i otrzymał imię Michał. Pracował jako wychowawca nowicjuszy i studentów, najpierw w Krakowie, potem w Warszawie. Z wykształcenia architekt, budował klasztor dominikański na warszawskim Służewie. W czasie drugiej wojny światowej wziął udział w powstaniu warszawskim jako kapelan Zgrupowania AK „Konrad” walczącego na Powiślu. Po upadku powstania nie opuścił grupy rannych żołnierzy i wraz z nimi został zamordowany przez Niemców. Ich ciała spłonęły na pobliskiej barykadzie. Mieszkańcy Jarosławia uczcili swego patrona muralem pokazującym ostatnie chwile jego życia.

 0168

Napisałam dużo o świątyniach, ale w Jarosławiu nie brakuje ciekawych zabytków świeckich. Jednym z nich jest Gmach Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, wybudowany na początku XX wieku. Od zawsze służył miastu. Najpierw mieściła się w nim sala kinowo-teatralna, pokoje do zajęć i spotkań oraz otwarty taras do ćwiczeń gimnastycznych. Po drugiej wojnie światowej w budynku swoją siedzibę miał Jarosławski Powiatowy Dom Kultury i kino „Gdynia”, a teraz – Miejski Ośrodek Kultury. Gmach wyróżnia się ciekawą architekturą. Jego szczyt wieńczą dwie figury: uskrzydlonego młodzieńca, który uosabia sport, i sokoła, a ceglane mury zdobią płaskorzeźby: herb miasta podtrzymywany przez dwa gryfy, dawne godło Litwy „Pogoń” i orzeł w koronie. 

0196

Polak, Węgier, dwa bratanki – historia Jarosławia pokazuje, że nie zawsze tak było. Wieki temu Węgrzy chcieli Jarosław zagarnąć. Potem nasze stosunki się poprawiły i w powstaniu węgierskim walczyli generał Józef Bem i pułkownik Leon Czechowski, którego prochy spoczywają w Jarosławiu. Wspólną historię obu narodów symbolizuje pomnik w postaci dwóch dębów splecionych konarami. Podobny od kilku lat stoi w węgierskim Gyor. W Jarosławiu obok pomnika wbito w ziemię kopijnik poświęcony Czechowskiemu – drewnianą tyczkę, podobną do tych, jakie stawiano na grobach węgierskich wojowników.

0167

Drugi kopijnik, tym razem upamiętniający księcia Franciszka Rakoczego, stoi na terenie opactwa sióstr benedyktynek. Tu książę schronił się po upadku powstania węgierskiego. 

Starałam się pokazać to, co w Jarosławiu ładne i ciekawe, ale jak w każdym mieście są tam miejsca zaniedbane, zwłaszcza wokół dworca. Kiepska to wizytówka, bo pierwsze – złe – wrażenie trudno zatrzeć. Wiele jest kamienic brudnych, odrapanych, a kryją takie cuda…

 0177  0178 

0145

Łańcut

Pojechałam do Łańcuta. I tu informacja dla niezmotoryzowanych: omal go nie minęłam, bo busik z Jarosławia nie wjeżdżał do miasta. Zatrzymał się gdzieś przy drodze. Wysiadłam, bo coś mi podszepnęło, że to tu. Najwyraźniej po tylu latach zwiedzania rozwinął się mój instynkt podróżnika. Spory kawałek musiałam dojść, ale to nie kłopot. Ten pojawił się w drodze powrotnej, gdy musiałam odszukać busikowy przystanek. Oczywiście w Łańcucie jest dworzec, tylko z jakiegoś powodu omijają go busy z i do Jarosławia.    

 032
Kiedyś podróżowano tak...

 0183
...a teraz tak. 

Łańcut kojarzy się przede wszystkim z zamkiem – jednym z najokazalszych w Polsce. Zawdzięczamy go rodowi Lubomirskich, który władał miastem w XVII stuleciu, ale historia Łańcuta sięga znacznie głębiej w przeszłość. Założył go Kazimierz Wielki w połowie XIV wieku. Jego pierwszymi właścicielami byli Pileccy, którzy wybudowali zamek rycerski. W 1410 roku, przed bitwą pod Grunwaldem, spotkali się w nim Władysław Jagiełło i wielki książę Witold. Może wtedy król poznał Elżbietę z Pileckich Granowską, którą potem – już jako trzykrotną wdowę obarczoną licznym potomstwem – poślubił.

001

002

Pod koniec XVI stulecia Anna z Siemieńskich Pilecka przekazała Łańcut Stanisławowi Stadnickiemu, awanturnikowi i pieniaczowi, który nie bez przyczyny zwany był Diabłem Łańcuckim. Większość czasu spędzał na grabieżach, rozbojach i waśniach z królem, sejmem, sąsiadami oraz własną rodziną. Ani on, ani jego równie skorzy do bitki synowie nie dbali o majątek, który pod ich rządami znacznie podupadł. W roku 1626 włości Stadnickich przejął za długi wojewoda Stanisław Lubomirski i rozpoczął trwającą dwanaście lat przebudowę zamku. W jej wyniku powstał palazzo in fortezza, niezdobyta twierdza: pięć bastionów, wały, szańce, sucha fosa i osiemdziesiąt dział. Nie zdołały pokonać jej ani wojska szwedzkie pustoszące w 1655 roku Rzeczpospolitą, ani żołnierze księcia Siedmiogrodu Jerzego Rakoczego. Z militarnym zewnętrznym wyglądem rezydencji kontrastowały przebogate wnętrza. Lubomirscy nie szczędzili grosza na znakomitych architektów, malarzy i innych wybitnych artystów swej epoki.

 005

W roku 1745 właścicielem zamku został marszałek wielki koronny Stanisław Lubomirski. Po jego śmierci posiadłością zajęła się wdowa, księżna Izabela z Czartoryskich Lubomirska, jedna z najznakomitszych dam epoki. Była córką Zofii z Sieniawskich i Augusta Aleksandra Czartoryskiego, wojewody ziem ruskich stojącego na czele klanu Czartoryskich, zwanego Familią. Jej brat, książę Adam Czartoryski, poślubił słynną Izabelę z Flemmingów, za którą księżna Lubomirska nie przepadała.

Izabela Lubomirska, którą od koloru ulubionych sukni zwano „błękitną markizą”, była drobnej postury, ale miała ogromne ego, mocny charakter i cięty język. Była dumna, bezwzględna, zazdrosna i mściwa. W młodości kochała się w przyszłym królu, Stanisławie Auguście Poniatowskim, ale później, urażona, szkodziła mu na wszelkie sposoby.

0195

Za mąż wyszła – z rozsądku – za marszałka Stanisława Lubomirskiego. Mieli cztery córki, do których, jeśli wierzyć ówczesnym kronikarzom, księżna czuła „histeryczną niechęć”. Marzyła o synu. Los nie dał jej własnego, wzięła więc cudzego, a dokładnie kilkuletniego Henryka, synka Józefa Lubomirskiego i Ludwiki z Sosnowskich, dawnej wielkiej miłości Tadeusza Kościuszki. Śliczny chłopczyk tak spodobał się księżnej Izabeli, że zabrała go rodzicom i wywiozła do Łańcuta. Wychowała Henryka jak własnego, upragnionego synka. Towarzyszył jej w kraju i podczas zagranicznych wojaży. Uchodził za cudowne dziecko, nie z powodu nadzwyczajnych zdolności, lecz anielskiej twarzy, którą malowali wielcy artyści epoki.

028

Podczas pobytu w Rzymie księżna zamówiła portret wychowanka – jako Kupido – u Angeliki Kauffmann. W Paryżu Elisabeth Vigée-Lebrun aż czterokrotnie uwieczniła Henryka jako Geniusza Sławy. Za pierwszy obraz, który wzbudził powszechny zachwyt w paryskim Salonie Akademii w 1789 roku, księżna zapłaciła malarce ogromne honorarium wynoszące dwanaście tysięcy franków i nigdy się z nim nie rozstawała.

054
Kopia obrazu Geniusz Sławy Elisabeth Vigée-Lebrun w zamku w Przeworsku.

Twarz dziewięcioletniego Henryka Lubomirskiego możemy zobaczyć w Sali Kolumnowej zamku w Łańcucie. Stoi tam wykuty w białym marmurze posąg Amor dłuta Antonia Canovy – jeden z najcenniejszych łańcuckich eksponatów. Artysta wykonał z natury model twarzy chłopca, a potem nasadził ją na sylwetkę nieco starszego młodzieńca.

013

Za czasów Izabeli Lubomirskiej warowny zamek w Łańcucie stał się jedną z najbardziej luksusowych rezydencji w Europie. Nad tą przemianą czuwali znakomici artyści, między innymi Szymon Bogumił Zug i Chrystian Piotr Aigner. Komnaty otrzymały bogaty, wykwintny wystrój. Wnętrza ozdobiono wspaniałymi malowidłami, sztukateriami i meblami. Galerię rzeźb wypełniły bezcenne dzieła sztuki starożytnej, które księżna zwoziła z zagranicznych podróży. Z jednej z nich przywiozła też czarnoskórego lokaja Ambrożego, który stał się prawdziwą atrakcją łańcuckiej rezydencji.

Ważną rolę w życiu Izabeli Lubomirskiej odgrywał teatr. Przedstawienia, najczęściej komedie i popularne wówczas żywe obrazy, odbywały się raz w tygodniu w sali teatralnej, którą wybudował architekt Józef Henny. Grali amatorzy, domownicy i goście księżnej pani.

011

Wokół pałacu Lubomirska założyła piękny park, w którym zbudowała zameczek romantyczny, oranżerię i glorietę.

027
Zameczek romantyczny. 

007
Oranżeria.

0181
Glorieta.

Po śmierci Izabeli w 1816 roku Łańcut przeszedł w ręce jej wnuka, Alfreda Wojciecha Potockiego, który w 1830 roku utworzył tu ordynację.

Trzecia wielka przebudowa rezydencji była dziełem Romana Potockiego, III ordynata łańcuckiego. Tym razem remont trwał od 1889 do 1912 roku, całe trzynaście lat. Zamek zyskał wówczas zachowany do dziś wygląd. Wyposażono go w wodociągi i łazienki, założono centralne ogrzewanie i telefon. W bezpośrednim sąsiedztwie zamku powstał bardzo modny wówczas ogród różany, ozdobiony wieloma marmurowymi wazami i rzeźbami.

029

Zbudowano też stajnie i powozownię, w której dziś oglądać można największą w Polsce kolekcję karet, bryczek, powozów i sań z XIX i początku XX wieku. Tylko niektóre należały do właścicieli zamku, większość została kupiona przez muzeum po drugiej wojnie światowej. Na ścianach wiszą trofea myśliwskie jednego z Potockich – pamiątki z safari w Afryce.

022

023

024

025

 0180
Można zabawić się w „jaśnie państwo” i pojechać bryczką powożoną przez woźnicę w liberii.

Ostatnim ordynatem w Łańcucie był syn Romana, Alfred Antoni Potocki. Łańcut stał się wówczas miejscem spotkań towarzyskich, na których bywały koronowane głowy. W czasie drugiej wojny światowej Alfred dzielił pałac ze sztabem wojsk Wehrmachtu. W lipcu 1944 roku, sześć dni przed wkroczeniem Armii Czerwonej, uciekł na Zachód. W jedenastu wagonach wywiózł około sześciuset skrzyń z dziełami sztuki i archiwaliami.

Po drugiej wojnie światowej w Łańcucie otwarto muzeum. Jego piękne wnętrza i ogrody oglądać można w starych polskich filmach Hrabina Cosel i Trędowata.

004

Może nie wszyscy wiedzą, że Łańcut szczyci się ogromnym zbiorem sztuki cerkiewnej. Po drugiej wojnie światowej z południowo-wschodniej Polski wysiedlano ludność ukraińską. Przy okazji zniszczono ponad trzysta cerkwi, a wiele pozostawiono bez opieki. Muzealnicy starali się ratować ich wyposażenie. Ocalałe ikonostasy, obrazy, narzędzia liturgiczne trafiały do Łańcuta, gdzie 1960 roku powstała Wojewódzka Składnica Zabytków Ruchomych w Łańcucie, przekształcona później w Dział Sztuki Cerkiewnej Muzeum Zamku w Łańcucie. Jego siedzibą jest skrzydło budynku dawnych stajni. Zgromadzono w nim ponad tysiąc ikon, rzemiosło artystyczne i trzysta woluminów starych druków cyrylickich. Obecne jest to największa w Polsce kolekcja ukraińskiej sztuki sakralnej.

041

Dział Sztuki Cerkiewnej Muzeum Zamku w Łańcucie nie jest typowym muzeum. Wnętrze wygląda jak magazyn (którym faktycznie jest), co nie przeszkadza w zwiedzaniu. Pani kustosz chętnie i ciekawe opowiada o zbiorach, a z głośników sączy się cerkiewna muzyka.

Nieopodal zamku stoi niepozorny budynek. Mało kto wie, że to synagoga z 1761 roku zbudowana dzięki fundacji Stanisława Lubomirskiego. 

033

Warto do niej zajrzeć, bo wnętrze zachwyca pięknymi polichromiami.

Oczywiście w Łańcucie jest i świątynia katolicka – wzniesiony w XV wieku kościół farny pw. świętego Stanisława. Za czasów Pileckich, którzy byli wyznania ewangelicko-augsburskiego, przestał pełnić funkcje religijne. Przywrócił mu je w XVII stuleciu Stanisław Lubomirski. Odremontował go i wyposażył. Dziś można podziwiać w nim barkową chrzcielnicę z czarnego marmuru, obraz w ołtarzu głównym przedstawiający patrona świątyni i słynący cudami obraz Matki Bożej Szkalperskiej. Wokół kościoła trwały jakieś roboty budowlane, krążyłam, żeby je ominąć, ale bezskutecznie. Zresztą kościół, jak większość w Polsce, i tak pewnie był zamknięty.

0182

Przeworsk

Niedaleko Łańcuta leży Przeworsk, niewielkie miasto, które z Łańcutem łączy postać Henryka Lubomirskiego. Właśnie tam księżna Izabela wybudowała dla swojego wychowanka pałac. Trochę się go naszukałam, bo nie przyszło mi do głowy, że ten skromnie wyglądający budynek może być rezydencją Lubomirskich.

052

Budowa trwała kilka lat. Do roku 1802 kierował nią nadworny architekt księżnej, Jan Griesmeyer. Potem zastąpił go Christian Piotr Aigner. Powstał ubogi pałacyk, którego jedyną zewnętrzną ozdobą był rząd filarów podtrzymujących taras. W podcieniu urządzono otwartą galerię sztuki. Podobno księżna specjalnie taki mizerny wybudowała, żeby Henryk częściej odwiedzał ją w pełnym przepychu Łańcucie.

053

Skromny budynek skrywał wyjątkowej urody wnętrza. Zdobiły je sztukaterie i kominki. W pokojach stały cenne meble i inne dzieła sztuki. Była też bogata biblioteka. Wygląd komnat jeszcze bardziej zyskał po śmierci księżnej Lubomirskiej, wtedy bowiem Henryk sprowadził do Przeworska wyposażenie ze swojego wiedeńskiego pałacu, który też otrzymał od przybranej matki. Wtedy Przeworsk stał się jego rodową siedzibą.

058

055

0190

0189

0191

0192

Wychowanek księżnej Lubomirskiej w dzieciństwie odebrał staranne wykształcenie. Wśród prywatnych nauczycieli księcia był włoski pijar Scipione Piattoli, sekretarz samego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, współtwórca konstytucji 3 maja. Henryk wyrósł na światłego człowieka. Ogromnie przysłużył się polskiej kulturze. Był kuratorem literackim fundacji, zwanej później Zakładem Narodowym im. Ossolińskich. Do jej zbiorów podarował ponad dwa tysiące druków i rękopisów, które dziś wzbogacają księgozbiór Ossolineum we Wrocławiu. Założył też Muzeum Książąt Lubomirskich we Lwowie. Przeniósł tam znaczną część muzealiów z Przeworska.

0194
Henryk Lubomirski. 

Izabela Lubomirska zadbała też o prywatne życie swego ulubieńca. W roku 1807 ożeniła go z brzydką i kapryśną Teresą Czartoryską. Mieli syna Jerzego, który w 1850 roku odziedziczył przeworską rezydencją. Pod jego rządami pałac stał się ośrodkiem życia kulturalnego i towarzyskiego okolicznej arystokracji i ziemiaństwa. Przyjmowano w nim sławnych gości, między innymi Honoriusza Balzaka i przyjaciela pana domu, Zygmunta Krasińskiego.

Kolejnym właścicielem pałacu został syn Jerzego, Andrzej. Z jego inicjatywy powstała oficyna dla gości, pałac zelektryfikowano, powiększono park i urządzono kort tenisowy.

Rezydencja przetrwała drugą wojnę światową, jednak została prawie doszczętnie ograbiona. Większość, w tym dziewiętnaście cennych obrazów, zagarnęli Niemcy. To, co zostawili, wpadło w ręce Rosjan, między innymi numizmatyczna kolekcja licząca pięć tysięcy eksponatów. Ocalałe wyposażenie trafiło do zamku w Łańcucie. Dziś w dawnym pałacu Henryka Lubomirskiego jest muzeum. Na parterze zgromadzone są zbiory regionalne i dotyczące historii miasta, na piętrze – meble z epoki

056

Sam Przeworsk jest niewielkim, starym miasteczkiem. Prawa miejskie nadał mu w 1393 roku król Władysław Jagiełło, ale osada istniała tu znacznie wcześniej, zapewne już na przełomie IX i X wieku. Przeworsk, położony na skrzyżowaniu szlaków handlowych ze Lwowa do Krakowa i znad Bałtyku na Węgry, przez lata był ważnym punktem strategicznym i handlowym. Walczyli o niego Tatarzy i Wołosi, wojska szwedzkie i żołnierze Rakoczego. W XVI stuleciu dzięki odbywającym się w nim targom i jarmarkom Przeworsk bogacił się i rozbudowywał. Stał się drugim po Przemyślu grodem regionu. Znaczenie utracił po rozbiorach i do dziś nie podniósł się, mimo że na jego terenie zbudowano największą w Galicji cukrownię.

 0185

Przeworsk przez stulecia był miastem prywatnym. Należał do Tarnowskich, Kostków, Ostrogskich i Lubomirskich. Tarnowskim zawdzięcza herb „Leliwa” – złotą sześcioramienną gwiazdę i srebrny półksiężyc na błękitnym tle – oraz dwa zabytki sakralne. Stoją na dwóch przeciwległych krańcach miasta. Pierwszy to otoczony murami obronnymi późnogotycki kościół pw. Ducha Świętego, do którego przylega klasztor Bożogrobowców z kaplicą Grobu Chrystusa.

074

0188

073

Drugi to najciekawszy zabytek miasta – piętnastowieczny kościół pw. świętej Barbary i klasztor bernardynów. Był częścią systemu obronnego miasta. Do dziś zachowały się duże fragmenty murów obronnych ze strzelnicami.

072

070

071

Pod koniec XVIII stulecia ostatni właściciele miasta, Zofia i Antoni Lubomirscy, zbudowali klasztor i kościół sióstr Miłosierdzia. W zabudowaniach klasztornych mieści się dziś Dom Pomocy Społecznej i przedszkole prowadzone przez siostry.

0186

W centrum miasta jest skromny, typowy dla galicyjskich miasteczek rynek, na którym stoi barokowy ratusz. Drewnianą wieżę wieńczą herb miasta i symbol miejskiej sprawiedliwości – ręka trzymająca miecz.

 077

W Przeworsku zachowało się sporo drewnianych dziewiętnastowiecznych domów. Można znaleźć je na przedmieściach lub przy ulicy wiodącej z klasztoru bernardynów na rynek.

083

084

Drewniane, zabytkowe budowle z Przeworska i okolicy zebrano też w niewielkim skansenie Pastewnik, niedaleko pałacu Lubomirskich. Wiele z nich uratowano przed rozbiórką. Skansen powstał z prywatnej inicjatywy miejscowego regionalisty Stanisława Żuka. Jest żywy, co znaczy, że w domach można zjeść, a nawet przenocować. Funkcję hotelu pełni dwór z Krzeczowic, osiemnastowieczny, modrzewiowy budynek z gankiem wspartym na kolumnach. Uznawany jest za najcenniejszy budynek tego typu w województwie.

0201

0200

0202

0203

Leżajsk

Z Przeworska pojechałam do Leżajska. Zwiedzałam go w tempie ekspresowym poganiana przez burzową chmurę, która towarzyszyła mi przez całą podróż pociągiem, a potem ścigała po Leżajsku. A trzeba wam wiedzieć, że Leżajsk jest wyjątkowo długim miastem. Na jednym jego końcu stoi Bazylika Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, gdzieś w środku jest Muzeum Ziemi Leżajskiej, a na drugim końcu rynek. Trochę się nabiegałam i nadenerwowałam, bo grzmiało i błyskało. A chmura postraszyła mnie tylko i znikła, gdy wsiadłam do pociągu do Przeworska. Ale przynajmniej zdjęcia wyszły ładne, bo słońce ostre było.

Leżajsk, podobnie jak Przeworsk, wiąże się z Łańcutem postacią historyczną, jednak nie był nią człowiek prawy, lecz awanturnik Stanisław Stadnicki, Diabeł Łańcucki. Pod koniec XVI wieku Leżajsk trafił w ręce późniejszego marszałka wielkiego koronnego Łukasza Opalińskiego. Przez wiele lat toczył on prywatną krwawą wojnę ze Stadnickim. Odniósł zwycięstwo i uczcił je, fundując w Leżajsku klasztor ojców bernardynów, dziś najcenniejszy zabytek miasta.

059

060

061

062

W skład zespołu klasztornego wchodzi barokowa bazylika pw. Zwiastowania Najświętszej Marii Panny. Jest przeogromna, może pomieścić pięć tysięcy osób. Jej bogate wnętrze robi wrażenie. Zachwycają ołtarz główny i złota ambona, ale przede wszystkim wielkie organy z końca XVII wieku, jedne z najstarszych i najcenniejszych na świecie. Mają siedemdziesiąt cztery rejestry i aż pięć tysięcy osiemset dziewięćdziesiąt cztery piszczałki. Ich niepowtarzalnego brzmienia można posłuchać podczas koncertów. Brali w nich udział Teresa Żylis-Gara, Wiesław Ochman, Konstanty Kulka i Poznańskie Słowiki.

Według legendy zespół klasztorny powstał w miejscu, gdzie w 1590 roku pewnemu mieszkańcowi wsi Giedlarowa koło Leżajska, Tomaszowi Michałkowi, ukazała się Matka Boża wraz ze świętym Józefem. Ujrzał ją na pniu ściętego drzewa. Matka Boża poleciła mu budowę kościoła. Michałek przekazał jej prośbę miejscowemu proboszczowi, ale ten nie dał wiary jego słowom, być może dlatego, że Michałek był pracownikiem tutejszego browaru. Co więcej, wtrącił go do więzienia. Po wyjściu na wolność Michałek postawił w miejscu objawienia krucyfiks, który wkrótce stał się celem pielgrzymek. Pod koniec XVI wieku zbudowano tam małą kapliczkę pw. świętej Anny, a kilkadziesiąt lat później ukończono budowę dzisiejszej bazyliki. W jednej z kaplic wisi pochodzący z XVI wieku obraz Matki Bożej Leżajskiej (Pocieszenia) namalowany przez księdza Erazma z zakonu Bożogrobców, który zanim przywdział habit był wójtem Leżajska.

0197

Kościół i klasztor opasano murami, mającymi chronić braci przed najazdami Tatarów, Szwedów i Siedmiogrodzian. Dziś w klasztorze mieści się Muzeum Prowincji Ojców Bernardynów, gromadzące rzeźby, obrazy, sprzęty liturgiczne, sztukę ludową i pamiątki z krajów misyjnych. Zabrakło mi czasu, by je zwiedzić. Nie obeszłam też drogi krzyżowej w Lesie Klasztornym, czego żałuję. Musiałam pędzić dalej, bo chmura wciąż się czaiła…

063

Przemknęłam obok Muzeum Ziemi Leżajskiej. Mieści się w niegdysiejszym dworku starościńskim, wzniesionym dla ostatniego starosty leżajskiego, Józefa Potockiego. Dwór ma długą historię, sięgającą aż XVI wieku. Wtedy to ówczesny starosta, Krzysztof Szydłowiecki, wybudował rezydencję godną swego stanowiska: budynek dla siebie i dom dla służby, a ponadto browar, słodownię, piekarnię i stajnie. Wszystko otoczył wałami ziemnymi, na których dodatkowo postawił parkan. Obronie przed wrogami służyć też miała trzypiętrowa wieża. Wszystkie te zabezpieczenia na niewiele się zdały, bo na początku XVII stulecia dwór złupił Diabeł Łańcucki, a potem niszczyli go kolejni najeźdźcy: Kozacy, wojska Rakoczego, Tatarzy i Szwedzi. Dopiero pod koniec XVIII wieku wspomniany Józef Potocki na miejscu zniszczonej siedziby starościńskiej zbudował skromny parterowy dworek, który przetrwał do naszych czasów.

088

Wielu z nas Leżajsk kojarzy się z piwem. Tradycje piwowarskie miasta sięgają początków XVI wieku. W roku 1525 król Zygmunt Stary nadał mu przywilej warzenia piwa oraz „zabronił szynkować piwo i inne trunki w odległości mniejszej niż mila od granic miasta”. Piwo w Leżajsku warzono w dwóch miejscach – na terenie dworu starościńskiego i w klasztorze ojców bernardynów, a ceniono je od Lwowa po Kraków. Historię piwowarstwa pokazuje wystawa Muzeum Ziemi Leżajskiej. Zwiedzanie można zakończyć degustacją. Po doświadczeniach w muzeum piwa w Żywcu nawet nie próbowałam. 

089

Dotarłam na niewielki rynek. Otaczają go kamienice wznoszone od XVIII wieku, a zdobią drzewa i żywopłot. Niedługo się to zmieni, bo w Leżajsku ma nastąpić rewitalizacja rynku. Podobnie jak zrobiono to w wielu innych polskich miastach wytną zieleń i wyleją beton. Zrobią też „sikające” fontanny. 

W północno-zachodniej pierzei rynku stoi ratusz – prosty, piętrowy budynek wzniesiony w połowie XIX stulecia. Wspiera się na wieży z zegarem (albo ona na nim).

087

Wokół stoją niewysokie pastelowe kamieniczki, a pomiędzy nimi parafiany pw. Trójcy Świętej. 

091

Po obu stronach jednej z ulic wybiegającej z rynku są dwie ciekawe budowle. Po lewej stoi dawny Dom Społeczno-Kulturalny Stowarzyszenia Ukraińców „Proświta”, czyli „Narodny Dom”, wzniesiony w 1923 roku przez miejscowego architekta Lwa Szalewicza. Płaskorzeźba lwa zdobiła niegdyś fasadę budynku. Tu koncentrowało się życie kulturalne ludności ukraińskiej – działał teatr amatorski, chór i orkiestra dęta. Tu także była czytelnia. Po drugiej wojnie światowej budynek nie zmienił swoich funkcji. Mieścił chór i Zespół Pieśni i Tańca „Chałupnik”, a dziś jest siedzibą biblioteki publicznej i Miejskiego Centrum Kultury.

Naprzeciwko bieli się kościół pw. Jezusa Miłosiernego, czyli dawna cerkiew pw. Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny. Zbudowano ją na początku XIX wieku, a obecny wygląd otrzymała w 1900 roku. Po wyjeździe ostatniego parocha Jurija Kikty w lutym 1945 roku w budynku mieścił się kościół szkolny, a potem magazyn mąki i produktów spożywczych PSS „Społem”. Dziś znów odprawiane są tu nabożeństwa, głównie dla dzieci i młodzieży, dlatego świątynia zwana jest „małym kościołem”.

086

Na tym kończę pierwszą część wycieczki na Podkarpacie, na drugą zaproszę wkrótce. 

Pisząc ten tekst, korzystałam z książek: 

I. Kunysz, S. Orłowski, E. Sikorska, J. Sołek, Wędrówki podkarpackie. Przewodnik turystyczny, Podkarpacka Regionalna Organizacja Turystyczna, Rzeszów 2007.
Podkarpacki smak dziejów. Informator turystyczny, wyd. Muzeum w Przeworsku, Przeworsk b.r.
Polska na weekend. Przewodnik turystyczny, Wydawnictwo Pascal, Bielsko-Biała 2001.
M. Węgrzyn, Zamki w Polsce. Przewodnik turystyczny, Wydawnictwo RM, Warszawa 2016.
Artykułu: 
Jarosław perła Podkarpacia, „Rynek Turystyczny” 2020, nr 1.
Oraz informacji w zwiedzanych obiektach.