Spacerkiem po Łodzi - ziemi obiecanej

Zanim zaczęłam pisać ten artykuł, zastanawiałam się, jaki nadać mu tytuł. W Łodzi byłam w październiku 2014 roku na międzynarodowej konferencji poświęconej książce dla dzieci. W 2013 roku łódzkie wydawnictwo Literatura – specjalizujące się w piśmiennictwie dla dzieci i młodzieży – wydało przewodnik Spacerkiem po Łodzi. Choć został przeznaczony dla młodych czytelników, i ja znalazłam w nim wiele ciekawostek o mieście i jego mieszkańcach. Dlatego najpierw chciałam zapożyczyć ten tytuł do mojego artykułu. Gdy jednak zaczęłam przeglądać inne publikacje o Łodzi i zdjęcia, które zrobiłam, trochę go zmodyfikowałam. 

Łódź zawdzięcza swój dzisiejszy wygląd przybyszom z różnych stron Europy, którzy w XIX wieku ciągnęli tu w poszukiwaniu ziemi obiecanej. Szybko zapełniła się fabrykami i fabrykanckimi rezydencjami, była świadkiem rodzenia się i upadku wielu fortun. Rozwój miasta opisał Władysław Reymont w powieści Ziemia obiecana. W latach siedemdziesiątych Andrzej Wajda przeniósł ją na ekran. Wiele miejsc, w których byłam, posłużyło za tło poczynań filmowych bohaterów Ziemi obiecanej – Polaka, Niemca i Żyda, którzy nie mieli nic, czyli akurat tyle, by zbudować fabrykę. 

079
Pomnik Władysława Reymonta na Piotrkowskiej. Pisarz trzyma w ręku powieść Ziemia obiecana 

Postanowiłam więc, że tytuł mojej opowieści o Łodzi będzie kompilacją tytułów obu książek i filmu: Spacerkiem po Łodzi – ziemi obiecanej. Skupię się na ukazaniu Łodzi przemysłowej, wielonarodowościowej i wielowyznaniowej, ale o dzieciach też nie zapomnę.  
 
Do Łodzi dotarłam w przeddzień konferencji i na tyle wcześnie, by po ulokowaniu się w hotelu zobaczyć kawałek miasta. Tak się złożyło, że ten najstarszy – Stare Miasto. Życie Starego Miasta koncertowało się na Starym Rynku. W jego pobliżu, na ulicy Wolborskiej, stała piękna synagoga. W 1939 roku zniszczyli ją Niemcy. Świątynią katolicką na Starym Mieście był i wciąż jest neogotycki kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Powstał pod koniec XIX wieku, a w czasie drugiej wojny światowej służył jako magazyn. W budynku plebanii Niemcy umieścili komisariat Policji Kryminalnej Litzmannstadt Getto.
 
001
 
W granicach getta znalazł się cały obszar Starego Miasta. Łódzkie getto było drugim, po warszawskim, najliczniejszym skupiskiem ludności żydowskiej w Polsce. W chwili likwidacji przebywało w nim ponad 160 tysięcy Żydów. Najdłużej też funkcjonowało, zamienione w wielki obóz pracy. 
 
Do Starego Rynku przylega Park Staromiejski. Stoi w nim Pomnik Dekalogu, przypominający o mieszkających tu Żydach – kamienny Mojżesz dźwiga tablice z dziesięcioma przykazaniami.  
 
003
 
Konferencja odbyła się w największym łódzkim pałacu, mieszczącym dziś Muzeum Miasta Łodzi. Ogromny dwukondygnacyjny gmach przy ulicy Ogrodowej był kiedyś rezydencją najpotężniejszego żydowskiego przedsiębiorcy – Izraela Kalmanowicza Poznańskiego. Budowano go przez piętnaście lat… w różnych stylach. Poznański bowiem, zapytany przez architekta, w jakim stylu chce mieć pałac, stwierdził, że stać go na wszystkie style. Stało się wedle jego życzenia. Powstał budynek eklektyczny, łączący elementy neobarokowe i neorenesansowe, a także motywy charakterystyczne dla innych kierunków architektury europejskiej oraz sztuki egipskiej i żydowskiej. Jednym może się podobać, drugim nie, ale wrażenie robi – i na zewnątrz, i od środka. Ze względu na wielkość i ozdoby pałac Poznańskiego nazwano łódzkim Luwrem.  
 
004
 
005
 
098
 
Chyba każdemu w oczy rzucają się dwie, umieszone na dachu, potężne kopuły, wyglądające trochę jak wanny przewrócone do góry dnem. Pod nimi znajdują się najpiękniejsze sale pałacu – sala lustrzana i jadalnia. Są na pierwszym piętrze. Z parteru, gdzie kiedyś mieściły się biura, sklepy i kantory, wiodą do nich reprezentacyjne schody z ciemnego drewna.
 
097
 
Podczas konferencji w sali lustrzanej były wykłady i występy studentów Akademii Muzycznej, a w jadalni – wystawna kolacja. Sala lustrzana zachwyca złoconymi sztukateriami, kremową boazerią i oczywiście lustrami, a jadalnia – boazerią z ciemnego drewna, malowidłami oraz jasnymi sztukateriami z motywami postaci ludzkich, owoców i roślin. Tuż przy stole, przy którym siedziałam, jest kominek, a nad nim secesyjny paw.
 
008
Sala lustrzana 
 
007
Jadalnia 
 
096
Jadalnia
 
Miałam też przyjemność zwiedzić inne pomieszczenia pałacu – wszędzie bogactwo i przepych. Kilka z nich jest poświęconych znanym mieszkańcom Łodzi, między innymi Tuwimowi, Rubinsteinowi i Reymontowi. Piękny, choć niewielki, jest pałacowy ogród.
 
W Ziemi obiecanej Andrzeja Wajdy rezydencja Poznańskiego to siedziba Hermana Bucholca. W sali jadalnej, przy wspomnianym kominku, z fabrykantem spotyka się Karol Borowiecki. Spadkiem po filmie są dekoracje, które do dziś zdobią pałacowe wnętrza.
 
Poznański zbudował swój pałac tuż obok fabryki. Prawie wszystkie rezydencje powstawały przy zakładach przemysłowych. Miało to znaczenie praktyczne – nawet gdy fabrykant był w domu, słyszał szum maszyn i wiedział, że praca wre.
 
011
 
Do dziś zachowały się czerwone budynki bawełnianego imperium Izraela Poznańskiego. Po rewitalizacji tworzą olbrzymie centrum handlowo-rozrywkowe Manufaktura, otwarte w 2006 roku. Sklepy, restauracje, kina i muzea mieszczą się w historycznych budynkach. W dawnej przędzalni, przywodzącej na myśl średniowieczną budowlę obronną, jest hotel Andels, w tkalni – muzeum sztuki ms2.
 
 
Od strony ulicy Ogrodowej na teren Manufaktury można wejść przez ogromną bramę w kształcie łuku triumfalnego, ozdobioną literą P. 
 
012
 
Budynek przędzalni w Ziemi obiecanej to fabryka Bucholca. Zdobiąca bramę litera P na potrzeby filmu otrzymała drugi brzuszek. 
 
Naprzeciwko fabryki, wzdłuż ulicy Ogrodowej, Poznański wybudował domy dla robotników, zwane famułami. W głębi, w miejscu dawnego cmentarza, stoi modrzewiowy kościół pw. świętego Józefa. To najstarszy łódzki zabytek, pamiętający czasy, gdy Łódź była rolniczą osadą. Zbudowano go na Starym Mieście, a na Ogrodową trafił, gdy rozpoczęto budowę kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Przenieśli go robotnicy Poznańskiego, a on sam sfinansował przeprowadzkę. Podobno trwała jeden dzień.   
 
057
 
Kariera Izraela Poznańskiego przypomina amerykański sen: od pucybuta do milionera. Nie odziedziczył wielkiego majątku, sam się go dorobił. Żona – a mężem został wcześnie, bo już jako siedemnastolatek – wniosła w posagu sklep w Warszawie. Ojciec zostawił mu warsztat tkacki. Niewiele, ale Poznański był pracowity i sprytny. Zaczynał jako sklepikarz, majster tkacki i handlarz zużytymi tkaninami, umierał jako bogacz. Szkoda tylko że nie doczekał końca budowy swojego pałacu. Zmarł trzy lata wcześniej. 
 
Konferencja się skończyła, pora opuścić imperium Poznańskiego. Sporo miejsca poświęciłam wielkiemu fabrykantowi, ale w końcu byłam jego gościem. W mieście, które tak wiele mu zawdzięcza, zostałam jeszcze dwa dni, by choć trochę je obejrzeć. 
 
Mieszkałam w hotelu Reymont, który stoi przy ulicy Legionów – całkiem przyjemne miejsce, za to okolica koszmarna. Rzadko zdarza mi się widzieć tak zaniedbane miasto jak Łódź. Niektóre ulice wyglądały tak, jakby doświadczył je jakiś kataklizm i nie zdążono po nim posprzątać – brud, powiewające reklamy, kamienice pomazane sprejem, poobrywane balkony, wysypiska śmieci, butelki po nocnych libacjach. Gdy rano wyruszałam na zwiedzanie, chodniki pokryte były psimi kupami. Jak wyglądały te chodniki po południu, możecie sobie wyobrazić. I to wszystko w bezpośredniej bliskości wymuskanej Piotrowskiej.
 
019
 
Całe szczęście, że te paskudne ulice prowadzą do pięknych miejsc. A jest ich mnóstwo. W Łodzi zachowały się dziesiątki pałaców, willi, kamienic i dawnych fabryk. W ciągu dwóch dni nie sposób zobaczyć wszystkich. Nie sposób też opisać wszystkich, które widziałam.  
 
„Łódź się budziła” – tym zdaniem Władysław Reymont rozpoczął swoją powieść. Ja też wstałam raniutko i ruszyłam w miasto na poszukiwanie innych rezydencji rodziny Poznańskich. 
 
Izrael Poznański swoim synom wybudował wspaniałe siedziby. Pałac Maurycego stoi przy ulicy Więckowskiego. Neorenesansowa rezydencja wzorowana była na budynku weneckiej biblioteki. Mieści się w niej Muzeum Sztuki, szczycące się unikalną kolekcją dzieł awangardowych. W Ziemi obiecanej to pałac Müllerów. 
 
020
 
Pałac drugiego syna, Karola, stoi nieopodal, przy ulicy Gdańskiej. Dziś jest siedzibą Akademii Muzycznej. Budynek jest bardzo strojny. Zdobią go motywy z różnych stylów, zwłaszcza baroku, włoskiego renesansu i secesji. Wnętrza zachowały oryginalny układ i, częściowo, wyposażenie.
 
W Ziemi obiecanej to mieszkanie Bucholca oraz kantor w jego fabryce. W pałacowym ogrodzie zaś nakręcono sceny orgii u Kesslera. Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Statystki, prawdziwe łódzkie prządki, tak wczuły się w rolę, że pokazały trochę za wiele, na ogrodzeniu wisieli gapie, a specjalnie sprowadzony z wrocławskiego zoo tygrys, zamiast groźnie ryczeć, zasnął snem kamiennym.   
 
021
 
Poszłam dalej, ulicą Wólczańską. Stoi przy niej willa Leopolda Kindermanna – jeden z najpiękniejszych zabytków architektury secesyjnej w Polsce. Budynek powstał na początku XX wieku. Jego elewację zdobią stylizowane kwiaty, zwierzęta i owoce. Zwany jest też Willą pod Jabłoniami, ponieważ filary podtrzymujące ganek przypominają pnie drzew.
 
022
 
Wólczańską przecina ulica księdza Ignacego Skorupki. W starym parku stoją dwie budowle – wille Reinholda i Józefa Richterów. Pierwsza zadziwia nietypowym kształtem. Z każdej strony wygląda inaczej, jakby została pozlepiana z kilku budynków. Pod spadzistymi dachami są tarasy, wieżyczki, okna przeróżnej wielkości i kształtu, rozmaite rzeźby i ozdoby. Wszystko robi niesamowite wrażenie, ale wcale nie jestem pewna, czy mi się podoba.
 
023
 
Wolałabym mieszkać w drugiej willi, zbudowanej dla Józefa Richtera – skromnym budynku przypominającym renesansową włoską willę. Oba budynki należą do Politechniki Łódzkiej.  
 
024
Z ulicy księdza Skorupki już tylko krok do łódzkiej archikatedry pw. świętego Stanisława Kostki. Wielka budowla z czerwonej cegły stoi na placu Jana Pawła II, przy ulicy Piotrkowskiej. Powstała w latach 1901–1912. Zdobi ją strzelista, wysoka na sto jeden metrów wieża. Świątynia wzorowana jest na katedrze z Ulm w Niemczech. Na jej tyłach jest Wyższe Seminarium Duchowne. 
 
025
 
Nieopodal wybudowano neoromański kościół ewangelicki świętego Mateusza. W XIX wieku luteranizm miał wielu wyznawców w Łodzi, również wśród fabrykantów. Budowa nowej, trzeciej już świątyni ewangelickiej, stała się koniecznością. Zaprojektowała ją niemiecka firma Wende i Klause. W trakcje budowy kościół znacznie powiększono – ewangelicy nie chcieli być gorsi od katolików tuż obok budujących katedrę. Świątynię oddano w 1928 roku i w nienaruszonym stanie służy łódzkim luteranom do dziś. Wszyscy – niezależnie od wiary, mogą posłuchać w niej koncertów. 
 
 026
 
I tu mały przeskok w czasie i przestrzeni. Na chwilę opuszczę ulicę Piotrkowską i opiszę, co widziałam następnego dnia.  
 
Łódź była miastem wielu narodowości i, co za tym idzie, wielu religii. Katolicy, ewangelicy, prawosławni i wyznawcy judaizmu mieli w niej swoje świątynie. Niektóre stoją do dziś.
 
Kościół świętego Mateusza jest obecnie jedyną świątynią ewangelicką w Łodzi. Przed drugą wojną światową w mieście były jeszcze dwie. Są to dzisiejsze kościoły katolickie: pw. świętego Jana przy ulicy Sienkiewicza oraz pw. Zesłania Ducha Świętego. Ten drugi jest ciekawszy. Otwierająca ulicę Piotrkowską klasycystyczna świątynia pochodzi z początków XIX wieku. Od strony Piotrkowskiej wygląda pięknie,
 
 088
 
gorzej od placu Wolności – obdrapany tynk nie dodaje jej uroku. 
 
092
Obok hotelu, w którym mieszkałam, stoi dziewiętnastowieczny kościół garnizonowy świętego Jerzego, dawniej cerkiew garnizonowa świętego Aleksego Metropolity. Od 1863 roku w Łodzi stacjonował 37. Jekatierynburski Pułk Piechoty. Świątynia miała upamiętniać setną rocznicę jego powstania. Po odzyskaniu niepodległości cerkiew stała się własnością kościoła katolickiego. W 1998 roku odsłonięto tu pierwszy łódzki pomnik papieża Jana Pawła II. 
 
056
 
W Łodzi zachowały się dwie cerkwie. Przy ulicy Kilińskiego stoi przepiękna, barwna cerkiew katedralna świętego Aleksandra Newskiego. Została zbudowana w latach osiemdziesiątych XIX wieku w stylu bizantyjsko-rosyjskim, a zaprojektował ją katolik Hilary Majewski. Cerkiew powstała, by upamiętnić cudowne ocalenie cara Aleksandra II, który uniknął śmierci w zamachu. Budowę sfinansowali wierni prawosławni, katolicy, ewangelicy oraz wyznawcy judaizmu, w tym najbogatsi łódzcy fabrykanci, którzy wykorzystali okazję, by przypodobać się rosyjskim władzom. 
 
054
 
W pobliżu, przy ulicy Piramowicza, stoi druga prawosławna świątynia – cerkiew świętej Olgi. Budynek, wciśnięty między kamienice, powstał w XIX wieku jako kaplica dla dzieci z sierocińca.  
 
055
 
Przed drugą wojną światową w Łodzi było ponad dwieście pięćdziesiąt synagog i domów modlitwy. Dziś są tylko dwie. Pierwsza przetrwała wojenną zawieruchę. Stoi przy ulicy Rewolucji 1905 roku. Trudno ją znaleźć, bo i samo miejsce nie zachęca do poszukiwań: synagoga stoi na drugim podwórku brudnej, obdrapanej, cuchnącej kamienicy. Robi okropne wrażenie: zniszczona, obstawiona samochodami, wokół walają się śmieci. Synagoga powstała pod koniec XIX wieku jako prywatny dom modlitwy właściciela domu składowego Wolfa Reichera. Wojnę przetrwała, bo jej nowy właściciel, Niemiec zaprzyjaźniony z Reicherem, przerobił ją na magazyn soli. Pstryknęłam zdjęcie i w nogi.
 
052
 
Druga synagoga została założona w 1998 roku na pierwszym piętrze siedziby Gminy Wyznaniowej Żydowskiej przy ulicy Pomorskiej. 
 
053
 
Wśród świątyń katolickich, które widziałam podczas moich wędrówek po Łodzi, chyba najbardziej spodobał mi się neoromański kościół Podwyższenia Świętego Krzyża przy ulicy Sienkiewicza. Wzniesiono go w drugiej połowie XIX wieku. Wewnątrz jest sześć ołtarzy. Ołtarz główny podarował potężny łódzki fabrykant Karol Scheibler, a boczny w lewej nawie – jego zięć Edward Herbst. O obu fundatorach jeszcze napiszę. Piękno kościoła docenili Niemcy. Podczas drugiej wojny światowej był dostępny jedynie dla nich.
 
094
    
Wielonarodowość i wielowyznaniowość Łodzi znalazła też odzwierciedlenie… na cmentarzu. W 1855 roku przy ulicy Ogrodowej powstał cmentarz, który od razu stał się sensacją, i to na skalę europejską. Był bowiem wspólny dla ewangelików, katolików i prawosławnych. Wbrew pozorom to jedno z najpiękniejszych miejsc spacerowych w Łodzi.
 
Porośnięta starymi drzewami ewangelicka część cmentarza pełna jest wystawnych grobowców, kaplic, rzeźb i pomników nagrobnych łódzkiej burżuazji. Wśród nich jest grobowiec Karola Scheiblera. Łódzki bogacz leży w jednej z największych kaplic nagrobnych na świecie – mauzoleum przypominającym neogotycki kościół. Niegdyś grobowiec Scheiblera zdobiły figury aniołów i piękne witraże. Nie przetrwały jednak do naszych czasów, padły ofiarą wandali, którzy wielokrotnie dewastowali grobowiec. Mimo to robi ogromne wrażenie.  
 
 049  050
 
Ciekawy jest też grób rodziny Gojżewskich. Jedna jego połowa stoi w części katolickiej, druga w prawosławnej – zgodnie z wiarą pochowanych w nim małżonków.  
 
051
 
Łódzcy Żydzi mają osobny cmentarz, przy ulicy Brackiej. Powstał pod koniec XIX wieku na gruncie podarowanym przez Izraela Poznańskiego. Fabrykant sam na nim spoczął w gigantycznym mauzoleum, które uchodzi za największy żydowski grobowiec na świecie. Tam niestety nie dotarłam. 
 
Wracajmy na ulicę Piotrkowską przed kościół ewangelicki świętego Mateusza. Po przeciwnej stronie stoi Biała Fabryka – dziś Centralne Muzeum Włókiennictwa, kiedyś jeden z najnowocześniejszych i największych zakładów przemysłowych nie tylko w Łodzi, lecz także w Europie. Jego właścicielem był pochodzący z Saksonii Ludwik Geyer. Swoją fabrykę zbudował na początku XIX wieku. Uruchomił w niej pierwszą w Łodzi maszynę parową, wybudował też pierwszy fabryczny komin. Fabryka Geyera wyróżniała się kolorem – została otynkowana na biało. Stąd wzięła się jej nazwa – Biała Fabryka, lekka i elegancka, w odróżnieniu od innych zbudowanych z surowych czerwonych cegieł. Najbardziej malowniczo wygląda z parku im. Władysława Reymonta. W wodzie odbijają się jej białe mury, a jeśli stanie się w odpowiednim miejscu, to również wieże obu świątyń: archikatedry i kościoła ewangelickiego.
 
027
 
 029
 
030  031
 
032
Geyer, podobnie jak Poznański, zaczynał skromnie. Był właścicielem drukarni perkalu. Dorabiał się błyskawicznie. Przy Piotrkowskiej zbudował pierwszy fabrykancki pałac. Pod Łodzią uruchomił cukrownię, cegielnię, tartak… i przeinwestował. Wielki fabrykant umierał jako bankrut.
 
W Ziemi obiecanej Biała Fabryka to upadająca fabryka ojca Maksa Bauma. 
 
Obok Białej Fabryki jest niewielki skansen Łódzkiej Architektury Drewnianej. Tworzą go trzy uliczki na krzyż, brukowane kocimi łbami, wzdłuż których ustawiono kilka budynków z przełomu XIX i XX wieku: domy rzemieślników, zbór ewangelicki, willę letniskową, poczekalnię przystanku tramwajowego oraz lampy uliczne i mosiężną studnię. W jednym z domów rzemieślniczych zobaczyć można, jak w latach międzywojennych mieszkali robotnicy. 
 
033
 
034
 
035
 
I znów spacer kolejną zapyziałą ulicą – Milionową. Po kilkunastu minutach ujrzałam godny uwagi budynek – pierwszy w Łodzi szpital przyfabryczny zbudowany w latach osiemdziesiątych XIX wieku przez Annę Scheibler, wdowę po Karolu Scheiblerze, najpotężniejszym łódzkim fabrykancie. Wkroczyłam na teren Księżego Młyna. To miasto w mieście, całkowicie samowystarczalne, wybudowane dla rodziny Karola i pracujących w jego zakładach robotników. Pierwszym obiektem była długa na dwieście siedem metrów przędzalnia – największa w ówczesnej Łodzi. Potem powstały domy dla robotników, a następnie remiza straży pożarnej, szpital, szkoła, sklepy i oczywiście rezydencja dla właścicieli. Kompleks powstał w latach siedemdziesiątych XIX wieku i przetrwał do dziś w niezmienionym kształcie. Czas zatrzymał się na Księżym Młynie. Choć może niezupełnie. W fabryce Scheiblera nie huczą już maszyny. W jej wnętrzach są luksusowe mieszkania – lofty.   
 
Na ostatnim zdjęciu widać tę gorszą Łódź  budynki zakładów Scheiblera przed rewitalizacją. 
 
W Ziemi obiecanej przędzalnia Scheiblera na Księżym Młynie to najpierw fabryka Müllera, a potem – w ostatnich scenach – fabryka jego zięcia Karola Borowieckiego, który rozkazuje strzelać do strajkujących robotników. Famuły zaś widać w scenie powrotu do domu robotnicy Zośki Malinowskiej po nocnej orgii u Kesslera. 
 
Naprzeciwko dawnych zabudowań fabrycznych stoi rezydencja, którą Karol Scheibler podarował w prezencie ślubnym córce Matyldzie i jej mężowi Edwardowi Herbstowi, dyrektorowi fabryki. Obecnie mieści się w niej Muzeum Wnętrz Fabrykanckich. Na parterze znajdują się pomieszczenia reprezentacyjne, na piętrze – rodzinne. Wszędzie przepych, podobnie jak w innych fabrykanckich siedzibach: boazerie, sztukaterie, malowidła, piece, kominki, eleganckie meble. Willę otacza ogród. 
 
 043
 
044
 
045
 
Matylda i Edward mieli trzech synów i córkę, Annę Marię. Dziewczynka zmarła w wieku dziesięciu lat na zapalenie opon mózgowych. Pochowano ją w kaplicy Scheiblerów na cmentarzu przy ulicy Ogrodowej. By uczcić pamięć Anny Marii, rodzice ufundowali pierwszy w kraju szpital dziecięcy. Początkowo nosił imię zmarłej córeczki, dziś – Janusza Korczaka. 
 
Z Scheiblerami sąsiadowali Grohmanowie. Symbolem ich potęgi była okazała brama prowadząca na teren fabryki. Neogotycka budowla przypomina wejście do średniowiecznego zamku. Trzy arkady wspierają się na przysadzistych kolumnach – beczkach, zwanych grohmanowskimi, lub jak kto woli – szpulkach nici. Ponoć w ich wnętrzu przemysłowcy ukryli skarby. Za bramą wznosiła się tkalnia wyrobów bawełnianych, niestety rozebrana na początku XXI wieku. Podobny los spotkał przędzalnię, która ze względu na kolor tynku zwana była drugą białą fabryką. A szpulki nici jakiś wandal pomazał sprejem. 
 
 090
 
Rody Grohmanów i Scheiblerów, początkowo konkurujące ze sobą, połączyły się dzięki małżeństwu córki Ludwika Grohmana z synem Karola Scheiblera. Wspólnie zarządzały największym przedsiębiorstwem włókienniczym w Europie – Zjednoczonymi Zakładami Przemysłowymi K. Scheibler i L. Grohman. Pozostałością po nich jest budynek mieszczący biura zakładów, a wcześniej ochronka ufundowana przez Annę Scheibler. Dziś jest w nim Wyższa Szkoła Sztuki i Projektowania.
 
Księży Młyn nie był pierwszym kompleksem fabrycznym należącym do Scheiblera. Fabrykant, Niemiec z koneksjami na całym świecie, wzbogacił się dzięki kryzysowi na rynku bawełnianym, wywołanemu przez wojnę secesyjną, po czym przybył do Łodzi i tu zbudował swoje imperium. Najpierw postawił fabrykę włókienniczą przy Wodnym Rynku, dzisiejszym placu Zwycięstwa. Tam też stanął jego pałac.
 
047
 
Scheibler był bogaczem, pod koniec życia jego majątek wynosił kilkanaście milionów rubli. Fabrykant mógł więc zaspokajać swoje zachcianki. Jedną z nich była pierwsza w Łodzi winda, którą kazał zainstalować w pałacu. Widział taką w Paryżu i zapragnął mieć u siebie. Żeby wydłużyć jej trasę, w rezydencji wybudował wieżę. Z zewnątrz pałac nie wygląda tak efektownie, jak w środku. Z dawnych czasów pozostały ozdobne kominki i piece, boazeria, tkaniny, zdobienia i złocenia.
 
Eleganckie, bogato zdobione wnętrza widać w kilku scenach Ziemi obiecanej. W dawnej rezydencji Scheiblera mieszkają Müllerowie. Fabrykant oprowadza po niej Borowieckiego, by oszołomić go bogactwem i nakłonić do ożenku z córką, Madą. Pałac Scheiblera, w odróżnieniu od pałacu Poznańskiego, który wzbogacił się dzięki filmowi – poniósł stratę. W końcowej scenie balu pękło kryształowe, ręcznie szlifowane belgijskie lustro. Warto dodać, że Karol Scheibler był pierwowzorem postaci Hermana Bucholca.   
 
048
 
Od lat osiemdziesiątych XX wieku w pałacu Scheiblera mieści się Muzeum Kinematografii.
 
Między Księżym Młynem a placem Zwycięstwa jest ogromny park Źródliska. To dawny park pałacowy. Wzdłuż jego alejek sadzono drzewka pomarańczowe, ustawiano porcelanowe figurki zajączków i sarenek. Zbudowano nawet grotę i wodotrysk.
 
085
 
086
 
Park przylega do ulicy Targowej, przy której stoi neorenesansowa willa z początku XX wieku. Należała do prezesa Widzewskiej Manufaktury, Oskara Kona. Obecnie mieści się w niej Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera, popularnie zwana Filmówką. 
 
046
 
Nikt, kto przyjedzie do Łodzi, nie może ominąć Piotrkowskiej, zwanej Pietryną. Jeszcze dwieście lat temu była drogą wiodącą przez puszczę. Zmienili ją tkacze i sukiennicy przybywający tu z różnych stron Europy. Osiedlali się przy niej, dając początek wielkiej przemysłowej Łodzi. Dziś Piotrkowska jest najwytworniejszą ulicą miasta. Stoją przy niej pałace, kamienice i kościoły – wszystkie hurtem wpisane do rejestru zabytków. Były tak wielokrotnie opisywane, że nie ma sensu powtarzać tych samych informacji. Wystarczy kilka zdjęć pokazujących, jak pięknie są zdobione. 
 
 
Piotrkowska to ulica rekordów. Jest najdłuższym w Polsce deptakiem, stoi przy niej najwyższy łódzki budynek (archikatedra pw. świętego Stanisława Kostki), na bocznej ścianie jednej z kamienic jest największe na świecie graffiti. Obraz, liczący ponad 900 metrów kwadratowych, trafił do Księgi Rekordów Guinessa
 
058
 
Na bocznej ścianie budynku przy pasażu Rubinsteina jest kolejny wielki mural – trochę ponura Galeria zasłużonych dla Łodzi. Doskonale wpasowuje się w ulicę: przedstawia front kamienicy, w której oknach, na balkonach i w bramie stoją trzydzieści trzy ważne dla miasta postacie. Wśród nich jest Artur Rubinstein. Może zerkać na swoją podobiznę znad fortepianu, przystrojonego dziwacznym husarskim skrzydłem. Siedzi bowiem na wprost muralu, przed kamienicą, w której spędził dzieciństwo. Trzykrotnie uczczono go więc w tym samym miejscu Piotrkowskiej. Skrzydlaty pomnik nie wszystkim jednak przypadł do gustu. Córka pianisty domagała się jego usunięcia.  
 
089
 
Piotrkowska ma swoją aleję gwiazd, wzorowaną na hollywoodzkiej. Jej pomysłodawcą był Jan Machulski. Pierwszą gwiazdę odsłonił w 1997 roku Andrzej Seweryn, Maks Baum z Ziemi obiecanej. Parzysta strona alei upamiętnia twórców filmów, a nieparzysta – aktorów.  
 
080
 
W artykule o przemysłowej Łodzi wypada wspomnieć też o stole-pomniku, przy którym zasiadają jej twórcy: Izrael Poznański, Karol Scheibler i Henryk Grohman. Stolik stoi oczywiście przy Piotrkowskiej.
  
 081
 
 
Na początku artykułu obiecałam, że nie zapomnę o dzieciach. A więc teraz coś dla nich. Kilka lat temu pojawił się pomysł ustawienia w różnych miejscach Łodzi rzeźb przedstawiających bohaterów filmów animowanych, powstałych w Studiu Małych Form Filmowych SE-MA-FOR. Niektóre z postaci mają książkowy rodowód. Najstarsza to odlany z brązu Miś Uszatek, który pojawił się na Piotrkowskiej w 2009 roku i zachęca do zwiedzania miasta. Z plecaczkiem na plecach i planem Łodzi w łapce zaprasza do Centrum Informacji Turystycznej.
 
083
 
Mały ciekawski kotek Filemon i jego starszy kolega Bonifacy stoją przy wejściu do Muzeum Kinematografii. Przed Łódzkim Domem Kultury miejsce znaleźli bohaterowie Zaczarowanego ołówka – Piotruś i jego piesek. Plastuś, ludzik z plasteliny ulepiony przez małą Tosię, stoi w parku im. Sienkiewicza. Trzy pluszowe misie – Kubę, Misię i Bartka – spotkać można przy Skansenie Łódzkiej Architektury Drewnianej. W Łodzi są jeszcze inni bohaterowie dziecięcych bajek, ale byłam tu zbyt krótko, bym mogła ich odszukać.  
 
 062
 
Jak napisałam, Plastuś stoi w parku im. Sienkiewicza. W XIX wieku w tym miejscu był plac targowy. Gdy tuż obok powstało rządowe gimnazjum, targ zamieniono na park, by hałas nie rozpraszał uwagi uczniów. Jednym z nich był Julian Tuwim, poeta, którego zna każde polskie dziecko. Pilny nie był, powtarzał jedną klasę. Dziś Tuwim przysiadł na ławeczce na Piotrkowskiej i przynosi szczęście wszystkim, którzy potrą jego – mocno już wypolerowany – nos. Być może, gdy zapadnie zmrok, zbiegają się do niego dzieci z rozsianych po ulicy źródełek. 
 
078
 
065
 
 
Pisząc ten artykuł, korzystałam z książek:
 
Aleksandra Jonas, Karolina Kołodziej, Maciej Kronenberg, Spacerkiem po Łodzi, Literatura, Łódź 1913. 
Maciej Kronenberg, Przewodnik po filmowej Łodzi, Centrum Inicjatyw na rzecz Rozwoju „Regio", Łódź, 2010.
Joanna Podolska, Jakub Wiewiórski, Spacerownik. Łódź filmowa, Agora, Łódź 2010. 
 
 
 październik 2014