Mazowsze Fryderyka Chopina
W październiku 2015 roku odbył się XVII Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Uznałam, że to doskonała okazja, by odwiedzić miejsca na Mazowszu związane z Chopinem. Odwiedziłam więc – i opiszę – Żelazową Wolę, Brochów i Sanniki. Warszawie – miejscu, w którym kompozytor spędził połowę życia – poświęcę osobny tekst.
Leon Wyczółkowski, Fryderyk Chopin
Według obrazu Eugène’a Delacroix
Według obrazu Eugène’a Delacroix
Zdjęcie wykonane w Muzeum Chopina w Warszawie
Zacznę jednak od kilku słów o samym konkursie. Jest jednym z najstarszych konkursów muzycznych w świecie. Jego inicjatorem był Jerzy Żurawlew, wybitny polski pianista, pedagog i kompozytor. We wspomnieniach pisał: „Myśl o zorganizowaniu Konkursu Chopinowskiego powstała w roku 1925. W tym czasie […] młodzież pasjonowała się sportem. Sposób myślenia i podejścia do życia był na wskroś realistyczny. Często spotykałem się z poglądem, że Chopin jest zbyt romantyczny, roztkliwia duszę i rozbraja psychicznie. Niektórzy uważali nawet, że z tych względów nie należy umieszczać Chopina w programach szkół muzycznych. Wszystkie te przejawy absolutnego niezrozumienia muzyki Chopina były dla mnie bardzo bolesne. Postanowiłem przeciwdziałać”.
Dla młodych pochłoniętych sportem Żurawlew wymyślił konkurs, a więc współzawodnictwo. Chociaż rywalizować mieli nie na sportowym stadionie, lecz w sali koncertowej, pomysł chwycił, co więcej, przekroczył granice Polski i zainteresował pianistów z całego świata. Pierwszy konkurs odbył się w 1927 roku w Filharmonii Warszawskiej. Wygrał go Rosjanin Lew Oborin.
Zgodnie z założeniami pomysłodawców konkurs miał się odbywać co pięć lat. Wybuch II wojny światowej pokrzyżował te plany. Do Konkursu Chopinowskiego powrócono w 1949 roku. Ze względu na wojenne zniszczenia młodzi pianiści grali w budynku Teatru Roma. Sześć lat później konkurs wrócił do odbudowanego gmachu Filharmonii. Z czasem zmienił się też jego termin – z lutego, a więc blisko rocznicy urodzin Fryderyka, na październik. Lutowa pogoda okazała się nieznośna dla kandydatów przybywających z odległych, zwłaszcza ciepłych, zakątków świata. Chcieli mieć równe szanse, bo wygrana w konkursie staje się przepustką do wielkiej kariery.
Polacy triumfowali cztery razy: w 1949 roku konkurs wygrała (wraz z Bellą Dawidowicz) Halina Czerny-Stefańska, w 1955 roku – Adam Harasiewicz, w 1975 roku – Krystian Zimerman i w 2005 roku – Rafał Blechacz.
Laureatem tegorocznego Konkursu Chopinowskiego jest Koreańczyk Seong-Jin Cho.
Choć Fryderyk Chopin połowę życia spędził za granicą, jego muzyka jest na wskroś polska. W dzieciństwie dzięki matce poznał polskie pieśni i tańce. Ludowych melodii słuchał w młodości podczas letnich wakacji na wsi u szkolnych kolegów. Wplatał je w swoje kompozycje. W jego utworach można „poznać echa naszych pól i lasów, słyszeć piosnkę wieśniaka polskiego”. A ponieważ sercem Polski jest Mazowsze, czas opisać mazowieckie ścieżki kompozytora.
Przyszedł na świat w 1810 roku w Żelazowej Woli, należącej wówczas do rodziny Skarbków. W majątku pracowali jego rodzice. Justyna Krzyżanowska, uboga krewna, zajmowała się gospodarstwem, a Mikołaj Chopin, przybysz z Francji, był guwernerem dzieci właścicieli. Obydwoje byli muzykalni. Justyna śpiewała i grała na fortepianie, Mikołaj grał na flecie i skrzypcach. Miłość do muzyki ich połączyła. Pobrali się w czerwcu 1806 roku w kościele w Brochowie. W witrynie przed świątynią można obejrzeć kopię metryki ich ślubu. Oryginał jest w księgach parafialnych.
Kościół pw. świętego Rocha i świętego Jana Chrzciciela w Brochowie – niewiele jest takich budowli sakralnych w Polsce. To renesansowy kościół obronny: ma grube mury z czerwonej cegły, trzy ogromne cylindryczne wieże i ganki ze strzelnicami, otacza go wysoki mur, kiedyś nawet chroniła fosa.
Małżeństwo zawarte w takiej twierdzy musi być trwałe.
Chopinowie przeżyli w zgodzie wiele lat. Doczekali się trzech córek i jednego syna Fryderyka Franciszka. Podobno gdy się rodził, jego ojciec grał na skrzypcach. Jednak to fortepian przyniósł mu sławę. Nie musiał na nią długo czekać, zdobył ją już jako dziecko i cieszył się nią do końca życia.
Małego Frycka ochrzczono w brochowskim kościele. W metryce chrztu jako dzień narodzin widnieje 22 lutego, sam kompozytor odmłodził się o kilka dni i podawał 1 marca. Tak czy owak, był to czwartek.
Ojcem chrzestnym przyszłego kompozytora – zaocznym, bo nie było go na uroczystości – został syn Skarbków i wychowanek Mikołaja Chopina – Fryderyk. Po nim mały Frycek otrzymał imię.
Wkrótce po narodzinach Fryderyka Chopinowie przenieśli się do Warszawy, ale cały czas utrzymywali serdeczne kontakty z rodziną Skarbków. Bywali u nich w miesiącach letnich i na święta. W Żelazowej Woli spędził Fryderyk swoje ostatnie polskie wakacje w 1830 roku. Według przekazów z epoki do ogrodu wyniesiono wówczas fortepian, na którym grał. Słuchała go cała okolica.
Dwór Skarbków spłonął w 1812 roku, prawa oficyna przestała istnieć sto lat później. Do dziś przetrwała tylko ta część budynku, w której mieszkali Chopinowie.
Już w latach 90. XIX wieku zaczęto myśleć o utworzeniu w Żelazowej Woli muzeum poświęconego Chopinowi. W 1894 roku odsłonięto tu pierwszy na ziemiach polskich pomnik kompozytora. Miał formę nagrobka, ponieważ tylko na taką zezwoliły władze carskie. Inicjatorem budowy pomnika był rosyjski kompozytor i pianista Milij Bałakiriew.
Przez wiele lat starano się, by miejsce narodzin Fryderyka Chopina stało się miejscem jego kultu. Organizowano tu koncerty, wystawy i wycieczki, podczas których zbierano pieniądze na wykup budynku z rąk prywatnych. Udało się to w dwudziestoleciu międzywojennym. Niszczejący budynek został przejęty przez Towarzystwo Przyjaciół Domu Chopina i całkowicie przebudowany – skromną oficynę przerobiono na szlachecki dworek z kolumnowym gankiem. Wokół niego utworzono rozległy park. Zaprojektował go profesor Franciszek Krzywda-Polkowski.
Powstało miejsce pamięci Chopina. Po raz pierwszy otwarto je tuż przed wybuchem II wojny światowej, w czerwcu 1939 roku, po raz drugi – dziesięć lat później, w 1949 roku.
Pierwszy raz w Żelazowej Woli byłam jako dziecko i jedyne, co pamiętam, to porykujący osiołek i śmierdząca rzeczka Utrata.
Minęły lata, osiołek dawno temu przeniósł się do lepszego świata, Utrata zmieniła zapach i dziś jest ozdobą romantycznego parku, rozciągającego się wokół dworku. W 2010 roku – jak to mówią – „obiekt przeszedł gruntowny remont”. Z dworku zniknęły wszystkie eksponaty niemające związku z rodziną Chopinów i pozostały… prawie puste pokoje. Zostało trochę mebli z epoki, fortepian, dokumenty, reprodukcje portretów rodziców, sióstr i samego Fryderyka,
oraz jego popiersie w alkowie, przez lata – fałszywie – wskazywanej jako miejsce narodzin kompozytora.
Za to park jest piękny – drzewa, kwiaty i woda. Wśród zieloności kryją się zaciszne kątki, w których można usiąść i posłuchać mazurków i polonezów. Rozbrzmiewają z ukrytych w klombach głośników.
View the embedded image gallery online at:
http://www.polskanapiechote.waw.pl/8-podroze/33-mazowsze-fryderyka-chopina#sigProIdf771ad1922
http://www.polskanapiechote.waw.pl/8-podroze/33-mazowsze-fryderyka-chopina#sigProIdf771ad1922
W letnie niedziele głośniki na chwilę zamierają – zastępuje je muzyka na żywo. Chętnym, by posłuchać koncertu, polecam miejsce na zdjęciu – nad wodą pełną żab-melomanek.
Inną mazowiecką miejscowością związaną z Chopinem są Sanniki. Chociaż mniej znane od Żelazowej Woli, mogą poszczycić się dłuższą historią. Nazwa miejscowości pochodzi od wyrobu sań – służebnej funkcji wobec książąt płockich. W XV wieku w Sannikach znajdował się dwór myśliwski tychże książąt. W pewną sylwestrową noc w tajemniczych okolicznościach jeden z nich rozstał się z życiem. Był to szesnastoletni Siemowit VI. Dwa miesiące później dołączył do niego młodszy brat Władysław II. W ten brutalny sposób księstwo płockie zostało pozbawione męskich potomków. Rozgorzała walka o ziemie. Toczyli ją ciotka zmarłych książąt, Katarzyna, i król Polski, Kazimierz Jagiellończyk. Przez pewien czas waleczna Katarzyna sprawowała nawet władzę na spornych terenach. Jednak jej wysiłki na nic się zdały – ziemie weszły w skład państwa polskiego.
W roku 1410 przez miejscowość przejeżdżał król Władysław Jagiełło, śpiesząc na grunwaldzkie pola. Przysiadł na chwilę na ogromnym głazie, który do dziś leży w sannickim parku. Prawda to czy legenda, tego nikt nie wie. Pewne jest, że w 1828 roku na tym samym kamieniu siadywał Fryderyk Chopin. Na zaproszenie swego szkolnego kolegi, Konstantego Pruszaka, spędził w Sannikach dwa letnie miesiące.
Pruszakowie przybyli do Sannik pod koniec XVIII wieku z Pomorza. Pierwszym z nich był Tomasz Tadeusz Pruszak, kasztelan gdański. W Sannikach wybudował dwór, który służył jemu i jego następcom jako letnia rezydencja.
Spadkobiercą Tomasza został jego bratanek, Aleksander Paweł, znakomity gospodarz i jeden z najzamożniejszych ziemian na Mazowszu. Oprócz Sannik miał między innymi pałac w Warszawie. Był działaczem społecznym i hojnym darczyńcą – w styczniu 1831 roku przekazał powstającym na Mazowszu oddziałom polskim sporą sumę pieniędzy. W odwecie wojska feldmarszałka Paskiewicza zniszczyły sannicki folwark. Po upadku powstania listopadowego Aleksander Pruszak złożył deklarację lojalności carowi i przystąpił do odbudowy majątku. Przebudował też pałac, tworząc pierwszą na ziemiach polskich budowlę stylizowaną na willę włoską.
Aleksander Paweł Pruszak był świetnym gospodarzem, czego nie można powiedzieć o jego synu, Konstantym. Konstanty po śmierci ojca odziedziczył sannickie dobra, ale nie odziedziczył niestety jego żyłki gospodarskiej. W wyniku nieprzemyślanych inwestycji i niekorzystnych zbiegów okoliczności w krótkim czasie utracił większość ogromnego majątku. Zmarł wystarczająco wcześnie, by nie stracić wszystkiego.
Konstanty był szkolnym kolegą Fryderyka Chopina. W 1828 roku zaprosił go do Sannik na wakacje. Fryderyk odpoczywał, wałęsał się po okolicy, grał na fortepianie, komponował, dawał lekcje siostrze Konstantego Olesi, a nawet wdał się w romans z guwernantką. Co więcej, podejrzewano go o ojcostwo jej nieślubnego dziecka. Sam pisał o tym – po włosku, bo tego języka się akurat uczył – do przyjaciela:
„Panna ma dziecię w brzuszku, a hrabina, czyli pani domu, nie chce więcej widzieć uwodziciela. Ale najlepsze w tym, że poprzednio myślano, iż rzeczywiście wydawało się, jakobym ja był uwodzicielem, ponieważ byłem dłużej niż miesiąc w Sannikach i zawsze z guwernantką wychodziłem do ogrodu na przechadzkę. Ale chodziłem na przechadzkę i nic więcej. Ona nie jest zachwycająca. Ja, niedołęga, nie miałem apetytu na szczęście dla mnie”.
Guwernantka nie była zachwycająca… A jaki był Fryderyk? Proszę bardzo: „Miernego wzrostu, źle zbudowany, o piersi zapadłej […]. Czoło miał piękne, wyniosłe, oko wyraziste, łagodne, pięknym było po wpatrzeniu się w nie, ale samo nie uderzało swą pięknością […]. Włos miał bujny, gęsty, mocno jak i u ojca kędzierzawy, ciemny z odcieniem cokolwiek rudawym. Duży nos nadawał rysom charakter wybitny, ale w całości swej rysy te nie mogły się nazywać pięknymi […]. Na zęby, wcześnie nadwerężone, młodzieniec cierpiał często i dotkliwie”. Przystojny nie był, ale mimo to jego twarz „sprawiała niezmiernie ujmujące wrażenie”.
Na punkcie nosa miał kompleksy, ale nie zamartwiał się nim, raczej z niego żartował
Pauline Viardot-Garcia, Karykatura Fryderyka Chopina
Zdjęcie wykonane w Muzeum Chopina w Warszawie
Zdjęcie wykonane w Muzeum Chopina w Warszawie
A wracając do guwernantki, po wyjaśnieniu nieporozumienia Fryderyk został ojcem chrzestnym jej dziecięcia.
Znajomość Fryderyka z guwernantką była zbyt łakomym kąskiem, by potomni mogli o niej zapomnieć. W sannickim parku stoi rzeźba z brązu upamiętniająca tę romantyczną historię. Dziewczyna, w dość swobodnej pozie oparta o fortepian, wpatruje się we Fryderyka, który ma chyba zamiar zagrać kilka nut. Jego dłonie „prześliczne białe wypieszczone o różowych palcach”, które „często kładł jakby z pewną ostentacją na kolanach”, są tuż nad klawiaturą.
Dłonie pianisty. Torturował je co noc, wkładając między palce rozmaite przedmioty. Dzięki tym zabiegom ręce miał bardziej rozciągliwe i mógł grać rozległe akordy.
Odlew dłoni Fryderyka
Zdjęcie wykonane w Muzeum Chopina w Warszawie
Zdjęcie wykonane w Muzeum Chopina w Warszawie
Na początku XX wieku Sanniki stały się własnością Antoniny i Stefana Dziewulskich, niesłychanie dumnych z tego, że w ich pałacu przebywał wielki kompozytor. W 1925 roku w ścianę pałacowej wieży murowali tablicę upamiętniającą wakacje Chopina. Ich najmłodszy syn, Jerzy, poświęcił Fryderykowi strofkę swego wiersza:
„Lubiłem Ciotkę za to, że grała Szopena…
I wtedy, będąc dzieckiem, wierzyłem w to święcie
Że i duch Fryderyka słucha gry z przejęciem…
Prosta skromna tablica, z frontu wmurowana
Na dawnych liter kształtach, stylach wzorowana
Głosiła, że «w tym dworze mieszkał» sto lat temu,
«Fryderyk Chopin». Więc rozumiesz czemu,
Jeśli wierzyć w duchy, mógł tu Fryderyka
Cień błądzić, gdy z salonu płynęła muzyka”.
Po II wojnie światowej Sanniki podzieliły los innych posiadłości ziemskich. W 1945 roku zostały odebrane Dziewulskim. Grunty rozparcelowano, na części z nich powstało Państwowe Gospodarstwo Rolne. W pałacu utworzono biura i mieszkania dla pracowników PGR-u, salę kinową i przedszkole.
Kościół w Sannikach, stoi po drugiej stronie ulicy, na wprost parku i pałacu
W latach 70. XX wieku rozpoczęto starania, by pałac w Sannikach uczynić miejscem pamięci o Chopinie. W prace zaangażował się Jerzy Waldorff, nazywając Sanniki „plebanią” kompozytora – „kościołem” była oczywiście Żelazowa Wola. Ośrodek upamiętniający Chopina otworzono w 1981 roku. Uroczystość uświetniła swą grą Halina Czerny-Stefańska. Wiersze deklamował Wojciech Siemion.
W 1985 roku w parku odsłonięto pomnik Chopina. Chociaż Fryderyk przebywał w Sannikach jako młody chłopak, pomnik przedstawia go jako „…schorowanego, słabego, z okresu, kiedy przebywał na Majorce, czyli przełomu lat 1838/39”. Przygarbiony i otulony płaszczem, stoi nieśmiało w bocznej alejce i wygląda na zagubionego.
Autorką pomnika jest Ludwika Kraskowska-Nitschowa. Jego projekt powstał w 1960 roku. Odlano z niego trzy pomniki: jeden stoi w Sannikach, drugi w Guadalajara w Meksyku, a trzeci w Manchesterze.
Dziś w pałacu znalazło siedzibę Europejskie Centrum Artystyczne im. Fryderyka Chopina. Pałac, pięknie odnowiony – w zabytkowych salach zachowano fragmenty osiemnastowiecznych i dziewiętnastowiecznych polichromii – stał się miejscem, w którym rozbrzmiewa muzyka wielkiego kompozytora. Towarzyszą jej wystawy malarskie, przedstawienia teatralne i pokazy filmowe.
Chlubą sannickiego pałacu jest fortepian wyprodukowany przez warszawską wytwórnię Antoniego Zakrzewskiego, na którym, według rodzinnej tradycji Pruszaków, grywał Fryderyk. Fortepian kupił Aleksander Paweł Pruszak. Zapewne stał w jego warszawskim pałacu przy Marszałkowskiej, by gra na nim uświetniała modne wówczas salonowe spotkania towarzyskie. Po śmierci Aleksandra instrument zaginął. Po wielu latach rodzina odnalazła go… u swojego kuzynostwa. W latach 50. XX wieku potomkowie Pruszaków przekazali instrument Muzeum Narodowemu w Poznaniu. Stamtąd w 2013 roku trafił do pałacu w Sannikach.
Pałac oczywiście można zwiedzać. Panu Krzysztofowi dziękuję za oprowadzenie mnie po nim i przekazanie mi ciekawostek o miejscowości, rodzinie Pruszaków i ich honorowym gościu.
Pisząc ten artykuł, korzystałam z książek:
T. Hankiewicz, Pałace i dwory, cz. 1, Warszawa, De Agostini, 2010.
J.M. Majewski, Warszawa śladami Chopina, Warszawa, Agora SA, 2010.
P. Sitkiewicz, Fryderyku! Wróć do Warszawy!, Miasto Stołeczne Warszawa, 2010.
oraz informatora wydanego przez Europejskie Centrum Artystyczne im. Fryderyka Chopina w Sannikach, strony internetowej Centrum i informacji udostępnianych w zwiedzanych obiektach.
lipiec, październik 2015